wtorek, 7 lipca 2009

Puff Jar rozłożony na części pierwsze- dosłownie :)

Zauważyłam dzisiaj dyskusję na temat prania gąbeczki w puff jarze Everyday Minerals no i postanowiłam przybliżyć jego konstrukcję :D
Tak na przyszłość, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, bo o ile dobrze kojarzę, temat wykonania puff jara pojawiał się już kiedyś. No to dzisiaj wszystko w jednym - pranie (Pranie kochana, jeżeli tu zajrzysz, to wybacz :D ), rozkręcanie i ogólna konstrukcja :)

Tak wygląda pusty puff jar na stronie EDM



Tak wygląda mój zmaltretowany noszeniem w torebce puff jar z NR Medium Bronzer w środku.



a tak wygląda mniej więcej cała operacja wyjmowania i prania gąbki (moja tak wygląda po jednym dniu spędzonym w torebce i dwóch poprawkach w ciągu dnia.. Ohyda. Brr)







No i tyle :)
i tak codziennie :D Najbardziej denerwuje mnie to, że gąbka nie chce się już tak ładnie dopierać jak na początku. Po kilkudziesięciu praniach co prawda się jeszcze nie rozpadła (to na plus duży), ale nie jest już tak idealnie czysta...:(


Tak się zastawiam, czy może być coś durniejszego niż fotografowanie pudełeczka na puder? :D


Edit :
specjalny dopisek w związku z pewnymi wątpliwościami :) Puff jara w ciągu dnia nie rozkręcamy :D Gąbeczka służy temu, co gąbka w tradycyjnym pudrze prasowanym - do szybkich poprawek podczas dnia. Ma otworki, przez które puder się wydostaje ze środka. Wystarczy kilka razy wstrząsnąć, lekko docisnąć do twarzy i gąbeczką delikatnie przejechać po twarzy rozprowadzając puder (delikatnie, żeby nie zetrzeć całego makijażu :D )

9 komentarzy:

  1. samą gąbkę można jeszcze rozłożyć, składa się z dwóch części, bardziej gumowego walca z dziurką i bardziej puszkowej nakładki na ów walec :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadza się :) Tylko zdjęcia z tym wyszły mi tak kiepskiej jakości, że ich nie dodawałam :)
    Miałam w planach zrobić to jutro i dodać po cichu te fotki, ale po cichu się już nie uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. BTW- nick dobrze mi znany z Mazideł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a to przepraszam za pouczanie i szybkość reakcji :)

    miło mi, że jestem kojarzona :) Bardzo żałuję, że nie mogę pojawiać się na MineForum - od czasu skrytykowania właścicieli portalu (pewnie już dawno zapomniana scycja zakończona secesją w doborowym towarzystwie Smoczycy, Svenji i innych znakomitości), po zalogowaniu się nie widzę żadnego z for - ot taki nieformalny ban :)
    Ale czytam Was w miarę regularnie i to jedyny dział W. który mogliby mi włączyć ;) - czytelny, spokojny, przyjazny. No i chętnie zawitałabym na wymiankowy :D Bo to pod Waszym wpływem założyłam paypala ;) ale jak na razie nic z moich intensywnie rosnących zbiorów nie dorównuje bazie aromaleigh, które stosuję od chyba już 3 lat (za to mam fajne pędzle, róże, cienie i inne prochy :D). Staram się troszkę to opisywać na tej mojej amatorskiej stronie, ale nawet zdjęć porządnych nie potrafię zrobić.

    Korzystając z okazji pozdrawiam minerałoholiczki i bardzo dziękuję za działalność, żałując niezmiernie, że nie mogę w niej uczestniczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie ma za co :D :D
    Komentarze do mazidłowych produktów zawsze wywoływały mój uśmiech, gdyż nigdzie nie spotkałam się z tak niemalże poetyckim opisaniem tak prozaicznych składników :)

    Ja również żałuję, że tak cenna recenzentka nam przepadła. Hmm.. A może jakiś zbiorowy protest w sprawie braku możliwości czynnego udziału w forum? :) Minerałoholiczki potrafią :D
    A już ktoś, kto ma kolekcję Aromaleigh, to (przepraszam za określenie)nabytek na wagę złota, bo to marka, która wciąż u nas nieodkryta do końca z wielu różnych powodów, a z pewnością poznania głębszego warta.

    I że też ja wcześniej strony PaniKota nie odkryłam! Toż to skarbnica wiedzy. I lektura obowiązkowa:)

    OdpowiedzUsuń
  6. hah, przy proszkach poetyckość mnie zawodzi, nijak nie umiem kolorów opisywać :D
    Co do w. to będę pewnie musiała schować dumę do kieszeni i wystosować po prostu petycję. Nie ma jakiegoś warszawskiego zlotu mineralnego? :D

    Aromalejki będę reklamować do znudzenia - nie warzą się, nie wysuszają, nie obciążają skóry, nie ścierają się, a stapiają ze skórą, nieźle kryją i wygładzają. Chociaż może coś im dorówna, właśnie przyszła lauressowa paczuszka i żałuję, że mam tyle edmowych różów (głupio mi ta odmiana wygląda, ale tako pwn rzecze), a whisper bije je na głowę. Niestety nie mogę zmyć paszczy i wypacykować się samplami, ale za to jutro... :)

    Strona jest mocno amatorska i żaden temat nie jest skończony, ani nawet porządnie opracowany niestety, ale postaram się, bo i parę receptur nowych i minerałów doszło (i jeszcze dojdzie, choćby 10 cieni lumiere). O właśnie, Cathy - bardzo bardzo proszę o wpis instruujący jak robić dobre zdjęcia swatchy. Swatchów? A propos tego mało deklinacyjnego słowa - przyszedł mi do głowy wyraz "próbnik". Wprawdzie pwn definiuje to tylko jako przyrząd do pobierania próbek, ale google, szczególnie obrazkowe, dowodzi, że jest to słowo używane podobnie jak wzornik. Ja wolę próbnik, bo bardziej sugeruje, że jest zestaw czegoś (próbek najczęściej w naszym przypadku :D) wypróbowany, czyli nie w opakowaniu. Są próbniki z farbami albo z rajstopami. Próbnikiem hafciarki określają materiał z próbkami haftu - jest to tłumaczenie słowa sampler, a sampler to też bombonierka z rozmaitymi czekoladkami, co przecież przypomina paczuszki z rozmaitymi słoiczkami pełnymi proszków :D

    Rozgadałam się, przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To może po kolei :D

    Gdybym ja wiedziała, jak robić dobre swatche, to mój blog inaczej by wyglądał:) Na razie głównie improwizuję i to, co mi nie do końca wyjdzie na fotce poprawiam PS-em, żeby w miarę wiernie oddać kolory (choć jak wiadomo i tak wszystko zależy od ustawień monitora:))
    W świetle dziennym pstrykam w trybie super makro (ISO 400, contrast +3, saturation +2, AF iESP, lampa off)
    Z lampą- tu wstyd się przyznać - tryb auto:D
    Aparat - typowy idiot camera, czyli Olympus C-765, bo Nikonem za chińskiego boga się nie mogę nauczyć robić zdjęć kosmetyków. Takie to nieporęczne i niewygodne, ze cała frajda z tej zabawy idzie się czesać. Ciężko chwycić tego wielkoluda w jedną rękę i próbować zrobić fotkę czegoś, co mam namalowane na drugiej, jednocześnie zerkając przez wizjerek. Akrobacje zdecydowanie nie dla mnie:) Wolę debilną starą cyfrówkę, która ma ekranik podglądu i przynajmniej widzę, co mi się w kadrze zmieściło, a nie tak jak w przypadku Nikona- sufit, podłoga, kawałek łokcia, czyli wszystko poza tym, co być powinno:)
    Kładę cienie na białą kartkę, żeby balans bieli był ustawiony (czyli ma wyjść biała i już :D) i pstrykam ok. 10 fotek jednego cienia. Potem wybieram, wycinam i obrabiam w PS-ie).
    I już. Żadnej skomplikowanej sztuki nie ma tu:)

    Zlot niebawem będzie - początek sierpnia w Zegrzu, czyli u mnie nad wodą :) Gorąco zapraszamy oczywiście:)

    A petycja- no pewnie, że tak. A jak nie wystarczy, to nad jakąś zbiorową listą z wnioskiem o przywrócenie w wizażowe szeregi możemy pomyśleć:)

    Strona. Amatorska czy nie amatorska, tyle ciekawych rzeczy tam przeczytałam, że aż zła jestem na siebie, ze wcześniej na nią nie trafiłam. Okazuje się, że moje doświadczenia z większością opisywanych produktów wyglądają bardzo podobnie i jak pomyślę, ile kasy mogłabym zaoszczędzić (a raczej na minerały przeznaczyć :D), to mnie coś trafia:)

    Próbnik, wzornik- tak, zgadza się, oddają rzeczywiście znaczenie słowa "swatche", ale czy brzmią miło dla ucha? Moje się buntuje prawie równie mocno jak przy ang. swatchach :)

    Ha, ja się rozgadałam jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, obróbka zdjęć. Tego to pewnie nigdy nie opanuję, w dodatku mój monitor jest dopasowany do pracy z tekstem i niezbyt wiernie pokazuje kolory (ciekawe jak bardzo się zdziwię, kiedy dotrą cienie z lumiere), a do skalibrowania go na kolory muszę dorwać to specjalne ustrojstwo. Ale co tu gadać, moje aparacidełko robi jakieś szaro-bure zdjęcia. Może powinnam dawać znacznie grubszą warstwę prochu na rękę i wyjść na lepsze światło.

    Dzięki za gotowość poparcia, może się uda bez (jeśli tylko ja się przezwyciężę ;)). A zjazd lub inne spotkanie w stolicy czy jej okolicach bardzo chętnie - jak tylko będę wolna i znajdę odpowiedni kufer na prochy, to chętnie zwiozę swoje aromalejki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OCZYWISCIE, ze zajrzalam :) Wybaczam, a tak w ogole to mam do oddania w dobre rece dwa puff jary.. wyprane ;)
    Pranie.

    OdpowiedzUsuń