wtorek, 28 lipca 2009

Earthen Glow Minerals i Silk Naturals

Światło już do kitu (chyba znowu będzie burza, bo późno jeszcze nie jest, a pochmurno i światło nie takie, jakbym sobie życzyła), więc dzisiaj tylko kilka rzeczy z otrzymanych paczuszek.
Na początku mój zdecydowany faworyt, czyli Earthen Glow Minerals - Soft Focus love

Obecna cena - 15$ (czy on nie kosztował 18$ ostatnio?)
Moim zdaniem wart zdecydowanie więcej. Mój ulubiony puder wykańczający. Ja posiadam w odcieniu Golden i jest to niezły kurczaczek w opakowaniu, natomiast na twarzy nie nadaje praktycznie u mnie żadnego koloru, lecz fantastyczne złagodzenie rysów, delikatne ujednolicenie, wygładzanie i miękkość. Prawie Photoshop :) Nie matuje jakoś nadzwyczaj trwale (nie jest to puder matujący przecież), ale nie nadaje też żadnego rozświetlenia i błysku. Po prostu mat, ale nie płaski i tępy. Z pewnością po zużyciu go zakupię kolejne pudełeczko.

Earthen Glow Minerals - Soft Focus - Golden
(światło dzienne bez lampy)


Earthen Glow Minerals - Soft Focus - Golden plus próbka Prime and Finish - Lightly Tinted


Primer Lightly Tinted w połączeniu z Soft Focusem to doskonały duet. I wciąż nie rozumiem, dlaczego nie kupiłam jeszcze dużego opakowania. Wg opisu EGM to primer i wykończeniówka w jednym. Nadaje fajną miękkość i gładkość i przedłuża trwałość podkladu. Z matowieniem radzi sobie całkiem przyzwoicie, aczkolwiek dla mocno przetłuszczajacej się cery (albo w upały) nieco zbyt słaby. Ja i tak pomyślę nad większym opakowaniem (poczekam na jakąś promocję w EGM :) ), choć i cena bez promocji (15$) nie jest jakos specjalnie odstraszająca.

Porównanie wielkości:
od lewej - próbka Everyday Minerals, puder Soft Focus, duże opakowanie podkładu Everyday Minerals


Silk Naturals plus Earthen Glow Minerals bez podkładów (podkłady w czwartek, bo jutro cały dzień mnie nie ma). Zdjęcie w świetle dziennym bez lampy.

Zdjęcie grupowe :)

Kupiłam na próbę jeden z kremowych cieni EGM z zamiarem używania ich jako bazy podbijającej kolor cieni oraz chwytającej sypkie pigmenty. Wybrałam odcień Flesh, który wg opisu to:
"Light tanned pink cream to powder mineral eye shadow"
Że co proszę?? A nie jest to przypadkiem złotawo- brązowy odcień?
Kolejny raz przekonuję się, że w EGM zatrudniają jakiegoś daltonistę zarówno do robienia opisów, jak i fotek marah
Co do samego cienia. Lekko galaretowata konsystencja, która po rozprowadzeniu zmienia się jednak w dość kremową masę. Niestety, bardzo trudno rozprowadzić ją równomiernie. Tworzą się puste plamy i zgrubienia. Jak już się napracujemy nad roztarciem, to efekt jest całkiem sympatyczny, ale takiego odcienia bazy nie szukałam na pewno. Nadaje się jedynie do brązowych cieni. Z chwytaniem cieni średnio- po nałożeniu robi to całkiem nieźle, ale bardzo szybko wysycha i już dalsza praca z cieniem jest utrudniona. Podbijanie koloru- w niewielkim stopniu.
Cena niezbyt wysoka (6$), ale wolałabym te pieniądze przeznaczyć na coś innego. Mam nadzieję, że inne odcienie są nieco lepszej jakości, ale ja już nie mam ochoty się o tym przekonywać.



Silk Naturals - Crinoline
(wg opisu SN - klon MAC'owego Pettiecoat. Na ile udany- nie wiem, bo nie znam)
W słoiczku wygląda na stłumiony bordo z różowymi tonami i mnóstwem złotych iskierek. Wg opisu - brzoskwiniowa czerwień. Dla mnie to bardziej malinowa czerwień. Bardzo mocno napigmentowany. Całkiem sympatyczny odcień - zwłaszcza na ustach :) Już myślę nad stworzeniem jakiegoś błyszczyka z niego :)

Koniec na dzisiaj - światło mi się skończyło :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz