czwartek, 2 lipca 2009

Oliwki po raz kolejny



Tym razem opiszę oliwkowe odcienie z Everyday Minerals.
Oliwki kojarzą się wszystkim z niezdrowym odcieniem zieleni. Ja unikałam ich przez dłuższy czas, bo i tak byłam w szoku, że kategoria golden mi pasuje (a tego w życiu bym się nie spodziewała, bo zawsze celowałam w neutralne beże). Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Owszem, oliwki na cerze bez grama zieleni (ja nie podejrzewałam, ze ją mam) nadają wygląd a la Czesio i wyglądamy, jak po ciężkiej niestrawności. Zgadza się. Ale uważam, iż nie należy przekreślać z góry tej kategorii. Okazało się, że ziemisto-zielone tony u mnie też występują i gdy to już odkryłam, postanowiłam bliżej przyjrzeć się rodzinie Olive z EDM.
Moim zdecydowanym ulubieńcem letnią porą jest Light Olive. To odcień lekkiej opalenizny naprawdę delikatnymi ziemistymi tonami. Gdyby nie opis, pewnie na to bym nie wpadła :)


Prasowaniec Light Olive w zasadzie nie odbiega jakoś drastycznie kolorystycznie od sypanej wersji. Jest ciut ciemniejszy, ale za to dzięki delikatnej, kremowo- satynowej formule, świetnie się wtapia i dopasowuje do odcienia cery. Efekt - zdrowo wyglądająca, lekka opalenizna na twarzy bez płaskiego matu, za to delikatnie rozświetlona mimo kompletnego braku błyszczących drobinek. Naprawdę lubię ten podkład (również za to, że jest ekspresowy w użyciu - kilka machnięć pędzlem i gotowe). Od razu proponuję wyrzucić gąbeczkę dołączoną do opakowania, bo przydać się może jedynie do przetarcia lusterka. Aplikując nią podkład szanse na to, ze zrobimy sobie piękną maskę, są całkiem spore. Ja nakładam go na nawilżoną twarz pokrytą wcześniej primerem. Używam tylko pędzla LHK EDM, ponieważ Flat Top tutaj również nie zdaje egzaminu.

Sandy Olive jest ciemniejszy niż Light Olive. Ma też znacznie wiecej pomarańczowych i ziemistych tonów. U mnie nie sprawdza się zbyt dobrze. Może kiedyś, gdy przeholuję z solarium :)

Golden Medium - fajny odcień, ciut jaśniejszy niż Sandy Olive, za to posiadający znacznie więcej zielonkawych tonów. Ciężko to wychwycić okiem, natomiast przy zdjęciach jest to już wyraźnie widoczne.

Sweet Almond - mój ulubiony odcień wtedy, kiedy jestem nieco bledsza. Mimo, iż jest dość jasny jak dla mnie, to jednak świetnie się wpasowuje i wygląda bardzo naturalnie.

Na zdjęciach dodałam też swatche Golden Light (kategoria Golden) dla porównania.

Swatche ciut się różnią w zależności od zdjęcia, bo robiłam w różnym oświetleniu.




4 komentarze:

  1. Cieszę się, ze doceniłaś oliwki z EDM. Sporo osób kojarzy oliwkowe odcienie z ekstremalnie zielonymi tonami i nawet nie planuje ich wypróbować. Szkoda, że nie opisałaś odcienia Light Almond - jest bardzo podobny do Sweet Almond, tylko bardziej szary/ziemisty - idealny dla jasnych lekko oliwkowych cer.

    OdpowiedzUsuń
  2. oliwki odkryłam dopiero zimą, a zaczynałam od kategorii warm i buff, która okazała się porażką dla mnie. Potem przyszła kolej na goldeny. Myślałam, że na tym się skończy, dopoki nie wpadła mi w ręce próbka oliwki.. :D Light Almonda nie mam, bo jakoś mnie nie kusił właśnie przez to, że czytałam o tej jego szarości.. Ale kto wie, może niebawem powiększę swój zbiór oliwek i wtedy uaktualnię tego posta :) A oliwek tak jak napisałam w poście - większość się obawia. Czasem słusznie, bo potrafią zrobić krzywdę, ale często okazują się strzałem w 10- tkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. też się obawiałam xd. Olive Fair był ostatnim odcieniem, który zamówiłam. wcześniej uzbierałam po kilka sampli z kategorii buff, beige i cool. później myśląc o fajnym efekcie na słońcu wzięłam też próbkę Golden Fair. i dopiero wtedy zauważyłam u siebie żółte tony ;). przy następnym zamówieniu kliknęłam Olive Fair, ale bardziej dlatego, żeby mieć wszystkie z najjaśniejszych, niż faktycznie używać. byłam pewna, że oliwki, to nie dla mnie. a jak już w końcu wypróbowałam, jaki był mój szok, że właśnie ten odcień pasuje mi najbardziej :D. i najśmieszniejsze, że dopiero wtedy dostrzegłam swoje zielone tony. teraz w głowie mi się nie mieści, że kiedyś nie widziałam ani tych zielonych, ani żółtych xD. zmyliła mnie zaczerwieniona twarz i jeszcze okropnie intensywne rumieńce. a Olive Fair bardzo ładnie wyciąga z twarzy prawowite tony i równa ją z ciałem :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie z oliwkami z EDM było podobnie - zamówiłam sobie próbki obu Almondów tak na odczepnego, bo raczej celowałam w goldeny i beige/buff. Wydawało mi się, że moja skóra jest raczej w neutralnie żółtym odcieniu (czasami wygląda jakby miała różowe tony, ale to wina trądziku, a nie koloru cery). Oliwki były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Dzisiaj robiąc swatche na wizaż (na wewnętrznej stronie ręki) zauważyłam na jednej z fotek jakąś zieloną plamę - pomyślałam, że to pewnie kolejny siniak (mam tendencję do "obijania" się o meble ;p), patrzę na rękę... a tam pusto - czyli to moje oliwkowe tony wybiły się na fotce robionej komórką :D

    OdpowiedzUsuń