środa, 20 stycznia 2010

Heavenly Naturals

Dotarła dzisiaj do mnie pierwsza część zamówienia grupowego, jakie organizowałam. W tej paczce akurat niewiele moich rzeczy, bo własciwie tylko róż i Mixing Medium ale mam nadzieję, że niebawem dotrą do mnie pozostałe dwie i będę mogła powiedzieć znacznie więcej na temat tej marki.





Pierwsze, co nieco ostudziło mój zapał do testowania produktów Heavenly Naturals (Heavenly Natural Beauty) to fakt, iż nie ma z nimi żadnego kontaktu. Od chwili złożenia zamówienia i opłacenia  go, do jego otrzymania nie miałam pojęcia, co się dzieje. Fakt, iż nie można utworzyć własnego konta z historią zakupów również działa niezbyt zachęcająco. Po dokonaniu płatności dostałam jedynie link, pod którym  można było znaleźć listę zakupionych produktów oraz status od samego początku "Confirmed". I tyle. Żadnego maila o wysyłce zamówienia, żadnej odpowiedzi na zadane pytania, żadnej zmiany statusu na chociażby "Shipped". Nie lubię nie wiedzieć, na jakim etapie jest moje zamówienie, zwłaszcza, jeżeli są to moje pierwsze zakupy z danej frmy.
Na szczęście paczuszka dotarła cała i zdrowa. Na szczęście, bo koperta, w jaką była zapakowana to kompletnie nieporozumienie. Cienka, poklejona taśmą i oczywiście nie bąbelkowa. Cud, że nikt nie zgniótł jej zawartości...
W paczce wszystko to, co widać na górnym zdjęciu. Wepchnięte niemalże do woreczków i jakoś tak nieestetycznie ułożone.
Może się czepiam. Może wymagam zbyt wiele. Może... Ale przyzwyczajona jestem to nieco bardziej przyjemnego wizualnie stanu zamówień.

Tyle o pierwszych wrażeniach.
W tym zamówieniu wzięłam dla siebie róż Blushin 4 oraz Mixing Medium.



Róż Blushin 4 zakupiłam pod wpływem zdjęcia i opisu na stronie i przyznam szczerze, że kompletnie nie tego się spodziewałam. Opisany jest jako słodki odcień różu z nutą złotego blasku. Kurczę, albo dali mi nie ten odcień, albo ich opis na stronie zupełnie mija się z prawdą. Jest jeszcze opcja, że daltonizm mnie zaawansowany dopadł i nie widzę tam żadnego złota.. ;) To fajny odcień, ale tylko i wyłącznie dla osób z bardzo jasną/jasną karnacją. U mnie jest o kilka tonów jaśniejszy niż kolor mojej cery...
Dla porównania na zdjęciu zrobionym przeze mnie - fotka ze strony HN... I jeszcze raz podkreślam, iż nie tylko złota w nim nie ma ani kapki, ale i blasku. Jest kompletnie matowy.



W zamówieniu znalazły się również próbki podkładów (zestaw Light). W jego skład wchodzi Light, Nude, Beige, Honey, Tan). To, co mnie najbardziej zaskoczyło to fakt,  iż są chyba jednymi z najbardziej drobinkowymi podkładami, jakie widziałam. Nie mam pojęcia, jak będą się zachowywać na twarzy (mam nadzieję, że ich właścicielka zrecenzuje je niebawem), ale podejrzewam, że wielu osobom nie będą odpowiadać właśnie przez te drobinki, których jest sporo i w tym zestawie są złote. Ja zdecydowanie lubię rozświetlające podkłady, ale to, co widzę przez folię bardziej przypomina mi jakiś rozświetlacz typu glow niż podkład. Może się jednak mylę i okaże się, że na twarzy te drobinki nie rzucają się w oczy i nadają jedynie efekt wypoczętej, rozświetlonej cery poprzez odbijanie światła? Nie wiem, teoretyzuję sobie po prostu..
I chyba skuszę się na testy jakieś, jeżeli przyjdzie mi ochota na kolejne zamówienie z tej firmy (na razie czekam na dwa pozostałe...)



W skład mojego zamówienia wszedł też produkt o nazwie "Mix drops multi puropose mixing medium". Mixing medium to coś, czego używam bardzo często, a nie zawsze chce mi się bawić z domową mieszanką z gliceryny. Do tej pory moim ulubieńcem był Indelible Eyeliner Sealant z Aromaleigh, ale po pierwszych testach widzę, że ten z HB niewiele mu ustępuje. Właściwie nie widzę większej różnicy między nimi ...



Mix Drops z Heavenly Natural kosztuje 4,99$, produkt z Aromaleigh 4$ (bez promocji, która jest dość często na ten produkt). 
Efekt, jaki dają (do swatchy użyłam gratisowej próbki Dream Girl, który jest ciemnym grafitem, niemalże czarnym ze srebrnymi drobinkami. O ile nałożony na sucho nie zachwyca, a wręcz rozczarowuje, o tyle z mixing medium prezentuje się już znacznie lepiej. Szkoda tylko, że próbka ledwie wystarczyła na zrobienie swatchy ...)




Wśród dwóch gratisowych mini probek znalazł się też odcień Heart Breaker. I ten chyba urzekł mnie najbardziej. Śliczny odcień opalizującego różu. Nawet nałożony na sucho ma wiele uroku i jest całkiem przyzwoicie napigmentowany. Niestety, w żaden sposob nie mogłam uchwycić tego opalizującego blasku na swatchu, a i do słoiczka przesypywać nie było czego... Na zdjęciu po lewej - swatche w świetle dziennym. Mimo kiepskiej jakości zdjęcia, mam nadzieję, że widać, iż cień Dream Girl nie rzuca na kolana nałożony na sucho, a róż Blushin 4 nie ma żadnych złotawych blasków..





10 komentarzy:

  1. Kurcze, jaka solidna recenzja całego zamówienia :)

    Róż jest piękny! Ale chyba rzeczywiście się pomylili ;)

    Mixing Medium brzmi obiecująco... Ja też nie zawsze mam ochotę się bawić na domowe mieszanie ;)

    Mnie jeszcze ten fixer do makijażu zaciekawił.
    A podkłady z kategorii Light wydają się być dość ciemne, pomijając fakt drobinek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa i dopiero zauważyłam... Przejrzałam nasze wspólne zamówienie... Tylko ja chyba zamawiałam róże... To są moje dwa na zdjęciu? Blushin 13, 15?

    Bo ja zamawiałam Blushin 1,9 :o

    Wyglądają, tak po kolorystyce, jak moje, ale numerki na pewno nie te :o

    Teraz to mam zagwostkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Insane - aż sprawdziłam.. RZeczywiście namieszali i to nieźle...
    Przy zamówieniu nie ma opcji wyboru odcienia próbki rózu i proszą, by zrobić to w komentarzu pod zamówieniem. Wpisałam 1,9 (pamiętam, że jeszcze sprawdzałam na watku, co wybrałaś, gdy składałam zamówienie, bo sobie w arkuszu nie naniosłam) a i tak przysłali to, co chcieli.
    Do tego u Ciebie w zamówieniu widnieje:
    Róże (sample baggies): bluschin 1, 9
    2 x 1,75 = 3,5$
    A oni w słoiczkach przysłali. Okazało się, że próbki róży są w słoiczkach :D
    Sprobuję do nich napisać w sprawie tych numerków, ale sądząc po historii kontaktu z nimi, to szanse na odpowiedź są mierne...
    Ale może akurat te Ci przypadną do gustu.. Chyba, że to są te właśnie, tylko naklejki im się pomyliły, albo coś (tak jak z moim różem..)
    A poza tym już Ci zrobiłam odsypkę swojego numeru 4 :)

    Fixerów niestety nie mogę zrecenzować, bo nie moje :) Ale pachną dość intensywnie (trawa cytrynowa i lawenda)...Co do działania na twarzy - mam nadzieję, że ich właścicielki się wypowiedzą.. A jak nie, to do mnie niebawem też powinny dojść moje buteleczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa...miałam zapytać jeszcze - wysyłać Ci to w końcu? Nie czekasz na Photogenica i drugą próbkę cieni? ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Cathy, ten Twój róż blushin 4 piękny jest :love:
    próbki podkładów to moje chyba? ;> nie mam nic przeciwko drobinkom w podkładach, mogą sobie nawet działać jak rozświetlacz, byle ujednolicały moją cerę kolorystycznie :ehem: ale Cathy, spróbuj na sobie jak wypadają, jeśli tylko chcesz- tak właściwie byłoby to wskazane, w życiu nie przeprowadzę tak analitycznej oceny jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, nie przeszkadza mi to, że pomylili te róże (chociaż może jedynie nazwy? Musiałabym zerknąć na stronę dokładnie...) - wydają się być całkiem moje ;) (o ile ten jeden róż nie okaże się całkiem w stylu Baby Doll :P ) - ale dla mnie to nie problem :)
    (zawsze są to nowe prochy do testowania :P )

    A co do tego wysyłania, to możemy poczekać, liczę po cichu na to, że niebawem HNB II dojdzie :P nie tak jak EGM I i EGM II :P

    (a właśnie, wiadomo coś :o ? )

    Nieźle firma widzę miesza. Nie rokuje to dobrze, ale zobaczymy jak reszta zamówień :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ach.. zapomniałabym :o

    Za odsypkę baaardzo dziękuję :* kochana jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu, mam jeszcze jedno pytanie- dobrze widzę, że blushin 4 podobny w odcieniu do come what may jest? bo przez te drobinki w CMW mam problem z oceną ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Anieee kochana - tak, to Twoje podkłady :) Dziękuję Ci za propozycję, ale w życiu nie śmiałabym grzebać w Twoich próbkach. Niech sobie leżą i czekają aż Photogenic dotrze i polecą do Ciebie, a Ty nam opiszesz, jak się zachowują na skórze :* I jeżeli będą się przyzwoicie zachowywać, to ja sobie zamówię :*

    Insane - to jak dostaniesz swoje próbki, to daj znać, bo sama jestem ciekawa, czy to są te róze, ktore zamawialas, bo ciężko wyczuć... Naklejki z numerami są na nich takie, jak podpisałam na zdjęciu. I też ciut ciemniejsze niż te, które zamawiałaś mi się wydają... Ale jakby Ci nie pasowały, to wiesz, gdzie wysyłać na wymianę :D :*

    EGM mnie olewa ( i nie tylko mnie z tego co czytam.. chyba postąpię tak, jak w przypadku EDM, czyli podstępem zmuszę ich do przeczytania wiadomosci o II częsci zamówienia - moze na nich też pochwały działają? :) )
    Jak tylko się czegoś dowiem, na pewno dam znać - szczerze mówiąc, to czekam niecierpliwie, by Wam ogłosić jakieś dobre wieści...:(
    A co do odsypki - nie ma za co :) Podejrzewam, że przypadnie Tobie do gustu znacznie bardziej niż mi :)

    Anieee - co do Blushin 4... Właściwie jest podobny, ale kompletnie bezdrobinkowy. I nie wiem, czy nie jaśniejszy jeszcze. I ani kapki brzoskwiniowych tonów w nim nie ma (w CWM jednak są..). Ale teraz w sztucznym świetle cięzko mi porównac te odcienie.. jutro dopiszę :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Sprawdzam właśnie na stronie i chyba jednak kompletnie pomylili róże, a nie tylko naklejki.

    Blushin 1 miał być - "lovely sweet pink, a very soft and pretty color."

    Wygląda zdecydowanie inaczej, niż na zdjęciu :P

    Blushin 9 - "very pretty soft coral color with a bit of shimmer."

    I też wygląda kompletnie inaczej.

    Za to ten Blushin 13 - "deep enticing terra cotta with lots of sun kissed shimmer for a healthy glow."
    Mogłoby się zgadzać chyba?

    I Blushin 15 - "the ultimate baby doll pink blush that will compliment many different complexions. Ultra girly and pretty this has been a big hit this spring."
    Czyli zdecydowanie się zgadza (zwłaszcza w porównaniu ze zdjęciem ze strony)

    Ja tam się nie gniewam, ale.... Co za patałachy! :P

    OdpowiedzUsuń