Siedzę i zastanawiam się, jakiego określenia używać w zastępstwie "swatches". Trochę mnie ono irytuje, choć zagraniczne blogi i fora przyzwyczaiły nas do tej nazwy, a i wyszukiwanie w grafice przynosi najlepsze efekty właśnie poprzez to słówko. Tylko, że ja go tak nie cierpię. A już prawdziwe katusze przeżywam, kiedy muszę go odmieniać poprzez polskie przypadki - "swatche, swatchy (swatchów?), swatchami, swatchach...". Koszmarnie to brzmi i generalnie buntuję się przeciwko takim zabiegom, ale jak do tej pory nie spotkałam się z fajnie brzmiącym odpowiednikiem.
Tak więc osoby wrażliwsze językowo proszę o spuszczenie kurtyny milczenia na te nieszczęsne odmiany, dopóki nie wykombinuję, jak je sensownie zamienić.
Kolejna sp
rawa - dziewczyny, błagam, litości. Nie posiadam magicznych zdolności doradzania na odległość nie mając żadnych sensownych szczegółów, to raz, a dwa- poza moim minerałowym hobby mam jeszcze swoje normalne życie - dom, praca, inne zajęcia. Nie jestem też pracownikiem na etacie - wszystko, co robię, robię w wolnym czasie. Tak więc jeżeli nie odpowiadam na wiadomości, to znaczy, że akurat przebywam w zwykłym świecie i proszę o odrobinę zrozumienia i wyrozumiałości. Rozumiem, ze każdy kiedyś zaczynał. Ale pierwsza podstawowa zasada - najpierw zapoznaj się ze wszystkimi dostępnymi materiałami, omówieniami, zestawieniami, jakich nie brakuje na wizażowym forum, zadaj pytanie w konkretnym wątku, a dopiero potem spróbuj zadać pytanie. Tylko nie w formie "co mi polecasz, ale zdjęcia nie pokażę, bo nie chcę, ba,- nawet nie wiem, jaką mam cerę". Wróżka ze mnie kiepska.. A i moja chęć pomocy w takich przypadkach spada drastycznie do zera.Na koniec - dziękuję wszystkim za ciepłe słowa pod adresem mojej radosnej twórczości :) Naprawdę- chce się chcieć wiedząc, że to, co robię, może ułatwić innym poruszanie się w gąszczu minerałowych kosmetyków...


















































