poniedziałek, 29 czerwca 2009

Bez fotek i SWATCHY, czyli trochę technicznych uwag...

No właśnie, jak w tytule ..
Siedzę i zastanawiam się, jakiego określenia używać w zastępstwie "swatches". Trochę mnie ono irytuje, choć zagraniczne blogi i fora przyzwyczaiły nas do tej nazwy, a i wyszukiwanie w grafice przynosi najlepsze efekty właśnie poprzez to słówko. Tylko, że ja go tak nie cierpię. A już prawdziwe katusze przeżywam, kiedy muszę go odmieniać poprzez polskie przypadki - "swatche, swatchy (swatchów?), swatchami, swatchach...". Koszmarnie to brzmi i generalnie buntuję się przeciwko takim zabiegom, ale jak do tej pory nie spotkałam się z fajnie brzmiącym odpowiednikiem.
Tak więc osoby wrażliwsze językowo proszę o spuszczenie kurtyny milczenia na te nieszczęsne odmiany, dopóki nie wykombinuję, jak je sensownie zamienić.


Kolejna sprawa - dziewczyny, błagam, litości. Nie posiadam magicznych zdolności doradzania na odległość nie mając żadnych sensownych szczegółów, to raz, a dwa- poza moim minerałowym hobby mam jeszcze swoje normalne życie - dom, praca, inne zajęcia. Nie jestem też pracownikiem na etacie - wszystko, co robię, robię w wolnym czasie. Tak więc jeżeli nie odpowiadam na wiadomości, to znaczy, że akurat przebywam w zwykłym świecie i proszę o odrobinę zrozumienia i wyrozumiałości. Rozumiem, ze każdy kiedyś zaczynał. Ale pierwsza podstawowa zasada - najpierw zapoznaj się ze wszystkimi dostępnymi materiałami, omówieniami, zestawieniami, jakich nie brakuje na wizażowym forum, zadaj pytanie w konkretnym wątku, a dopiero potem spróbuj zadać pytanie. Tylko nie w formie "co mi polecasz, ale zdjęcia nie pokażę, bo nie chcę, ba,- nawet nie wiem, jaką mam cerę". Wróżka ze mnie kiepska.. A i moja chęć pomocy w takich przypadkach spada drastycznie do zera.


Na koniec - dziękuję wszystkim za ciepłe słowa pod adresem mojej radosnej twórczości :) Naprawdę- chce się chcieć wiedząc, że to, co robię, może ułatwić innym poruszanie się w gąszczu minerałowych kosmetyków...

sobota, 27 czerwca 2009

Szybka lekcja angielskiego...

Jakiś czas temu padła propozycja, bym zrobiła słownik najczęściej używanych terminów w świecie kosmetyków (nie tylko mineralnych).
Dzisiejsza akcja z „conceal” i „corrector” przypomniała mi o tym, a że mam chwilkę wolnego czasu, to postanowiłam się za to w końcu wziąć.

Makijażowy słowniczek dla początkujących:

Trochę anatomii (przyda się, gdy szukamy kosmetyku na konkretną partię twarzy)
Face – twarz
Cheeks – policzki
Cheekbones (cheek bones) – kości policzkowe
Nose- nos
Eyes – oczy
Eyelids - powieki
Lips – usta
Eye Brows, brows – brwi
Eye Lashes - rzęsy

Rodzaje kosmetyków:
Foundation – podkład (to, co nakładamy na twarz po odpowiednim przygotowaniu jej- po nawilżeniu, filtrach i primerze)
Base- baza (najczęściej pod tym pojęciem kryje się podkład)
Primer – primer (kosmetyk do utrwalania makijażu – używamy go albo pod makijaż jako przygotowanie twarzy do dalszego malowania, ewentualnie można też na koniec- jako wykończenie, choć teoretycznie do tego służy finishing powder)
Blush – róż
Concealer – korektor
Corrector – również korektor (w j. polskim nie ma rozróżnienia na te dwa rodzaje, tu wyjaśniałam wszystko w tym temacie)
Bronzer- bronzer
Powder – puder
Eye shadows – cienie do powiek
Eye Pencil- kredka do oczu
Mascara - tusz
Lip balm- balsam do ust
Lipstick – szminka, pomadka
Enhancers – rozswietlacze
Highlighter – rozświetlacz
Finishing Powder - puder wykończeniowy (setting powder)
Loose Powder- puder sypki
Pressed Powder - puder prasowany (pressed blush- prasowany róż)
Creamy (blush, foundation, concealer itd) - kremowy (róż, podkład, korektor)


Opakowania, wielkości itd.
Size - wielkość, rozmiar
Sample
- próbka
Sample Baggie – próbka w woreczku strunowym
Bag- woreczek, torebka
Jar sample – próbka w słoiczku
Jar - słoiczek
Full Size – pełnowymiarowy, duży produkt
Mini – najczęściej coś pomiędzy próbką a dużym opakowaniem.
Sifter- sitko przykrywające opakowanie produktu
Kit - zestaw
Free - darmowy

Rodzaje cer, problemy skórne:
Oily skin- cera tłusta
Acne skin - cera trądzikowa
Combination skin - cera mieszana
Sensitive skin - cera wrażliwa, delikatna
Dry skin- cera sucha
Irritate skin- cera skłonna do podrażnień
Normal skin- cera normalna
All skin types - wszystkie typy cer
Aging skin - cera dojrzała
Fair - bardzo jasny
Light - jasny
Medium - średni
Tanned - opalony
Dark- ciemny
Blemishes - przebarwienia, plamy
Veins - żyły
Facial imperfections - niedoskonałości cery
Acne - trądzik
Scars- blizny
Dark circles - cienie pod oczami
Rosacea- trądzik różowaty
Broken capillaries, spider veins, thread veins - popękane naczynka
sun spots - przebarwienia słoneczne (sun damage- uszkodzenie wywołane przez słońce)
Warm skin tone - ciepły odcień skóry
Cool skin tone - chłodny odcień skóry
Olive skin tone- oliwkowy odcień skóry
Neutral skin tone - neutralny odcień skóry
Golden skin tone - złotawy odcień skóry
Yellow skin tone - żółty odcień skóry
Pink skin tone - różowy odcień skóry

Rodzaje podkładów, krycie, formuły.
Coverage - krycie
Full - pełne
Intensive
- intensywne
Medium
- średnie
Light
- lekkie
Translucent, lucent
- przezroczysty
Heavy - ciężki
Matte - matowy
Semi matte- pół matowy
Smooth - gładki
Flawless - doskonały, nieskazitelny
Silky - jedwabny (silk- jedwab)
Buildable - w praktyce oznacza, że krycie zależne od ilości nałożonych warstw
Sheen- połyskujące
Shimmer - błyszczące
Glow - po prostu glow. Co znaczy glow każdy wie :) A jak nie wie, to niech spojrzy na JLo :D
Sparkling - iskierkowy (jest takie słowo w ogóle? :) ) W praktyce oznacza najczęściej drobinki brokaciku.
Tinted - zabarwiony
Clear - czysty

Na koniec jeszcze przykladowe opakowania Everyday Minerals - big (full size), mini i sample (próbka)

korektory

dopisek
Po moim tekście, że concealer to nie to samo, co corrector, dostałam prośbę na PW o wyjasnienie różnicy między nimi :)
No więc wyjaśniam:
Concealer (ang. conceal - ukryć) służy do krycia wszelkich niepożądanych niedoskonałości cery- przebarwienia, wypryski, cienie pod oczami, żyłki, blizny itp.
Correctora (ang. correct - naprawiać, poprawiać) używamy wtedy, gdy chcemy wyrównać, ujednolicić cerę, poprawić to, co jest w niewłaściwym odcieniu nadając mu ten pożądany.
Najczęściej spotykane kolory korektorów:
Zielony - niweluje czerwień, czyli wszelkiego rodzaju zaczerwienienia na naszej twarzy- wypryski, pryszcze, rumieńce, naczynka, czerwone plamki.
Fioletowy - służy do korekcji wszelkich żółtawych tonów, czyli przebarwień słonecznych, schodzących siniaków, a także do zapobiegania wyłażeniu zbyt ciepłych tonów (np. pod róże, które mają skłonność do ocieplania się). Pomaga też w przypadku bardzo ciemnych sińców pod oczami.
Różowy - do neutralizacji zieleni, czyli np. zielonkawe tony cery lub żyły w tym odcieniu
Żółty (lub brzoskwiniowy, w zależności od karnacji) - do wszelkich sinych i niebieskawych tonów, czyli sińce pod oczami, żyłki.


Na stronie EDM mamy cztery kategorie korektorów. Ich nazwy niezmiennie wprawiają mnie w zdumienie i podziw dla inwencji twórczej ich autorów :)
Spot on - w ang. slangu oznacza "dokładnie", "właśnie tak" (ale już "on spot" znaczy - na plamę, ale też i na krostę) - tu znajdziemy korektory do przykrywania miejscowych problemów (czyli właśnie plamki, przebarwienia, cienie, wypryski).
Anti-clockwise - dosł. przeciwnie do ruchu wskazówek zegara :) Czyli wszystko, co ma zatrzymać (cofnąć) oznaki upływającego czasu - korektory rozjaśniające, odświeżające spojrzenie, odmładzające ( :D )
Forty- winks oznacza w dosłownym tłumaczeniu 40 mrugnięć, a używa się go do określania "krótkiej drzemki". Czyli coś, co ma nadać wypoczęty wygląd i zniwelować oznaki zmęczenia, niewyspania
Easy- peasy oznacza łatwiznę, coś prościutkiego. Myślę, że chodzi tutaj o to, że korektory w tej kategorii są dość uniwersalne w zastosowaniu i nie trzeba kombinować, jakiego użyć odcienia, żeby uzyskać dany efekt- wszystkie mają spełniać podstawowe zadanie, czyli ukrywać to, co ma być ukryte :)

Dzisiaj korektory
Nie mam ich za dużo, bo rzadko używam, wiec większość poszła w inne ręce, ale coś tam mi zostało i to, co mam, postaram się dokładnie opisać.
Mam jeszcze Pearl Beige EDM, ale chwilowo koleżanka go testuje, wiec dzisiaj bez niego. Uzupełnię, jak do mnie wróci.



Dokładniejsze fotki i swatche oraz opisy, później
20:33
Dawno się tak nie uśmiałam :) Była u mnie koleżanka i posiedziała kilka godzin, a w tym czasie zdążyłyśmy kilka razy na podłodze wylądować, bo jak się okazało, siedzenie w fotelu podczas napadów śmiechu jest po prostu niewykonalne :)
Do rzeczy.
Swatchy ciąg dalszy :D

Everyday Minerals - Sunlight Concealer (tak mam napisane na pudełeczku, a na stronie EDM jest jako Color Corrector obecnie)
(kategoria Spot On)
korektor służący do neutralizowania sinawo- fioletowych tonów, czyli mówiąc po ludzku, głównie do cieni, sińców pod oczami. Żółty, średnio jasny (dla tych używających tak jak ja np. Golden Light ciut za jasny, ale na granicy dopuszczalności). Ma nadawać świeży i wypoczęty wygląd. Hmm.. Powiedzmy :)


Everyday Minerals Pearl Sunlight Concealer
(kategoria Forty Winks)
błyszczący braciszek zwykłego Sunlighta. Minimalnie jaśniejszy no i oczywiście błyszczący. Nie wiem, jakim cudem ma służyć do przykrywania czegokolwiek, skoro sam jest widoczny, gdyż błyska bezczelnie po oczach tymi drobinkami, zwłaszcza w sztucznym świetle. I choć uwielbiam błyskotki, to gdy próbuję coś przykryć, to wolałabym, żeby nie ujawniało się to swoim blaskiem. Ale za to bardzo fajny rozswietlacz pod łuk :) Podobno nieźle spisuje się do oprószenia w naprawdę minimalnych ilosciach twarzy. Nie wiem, nie próbowałam :)

Porównanie Pearl Sunlight i Sunlight
różnią się tak naprawdę tym, że Pearl Sunlight jest o pół tonu jaśniejszy i oczywiście perłowy. Mam też wrażnie, że Sunlight lepiej się wtapia i nie zostawia tak widocznej warstewki jak Pearl Sunlight. Ale to tylko moja subiektywna opinia :)


Everyday Minerals - Lavender Concealer
(na stronie EDM jest jako Laveder Color Corector - kategoria Spot On )
i tak się zastanawiam, czy to, co ja mam, to jest to samo, czy nie, bo na moim wyraźnie jest napisane "concealer"
W języku polskim słowa korektor używa się i w odniesieniu do "corrector" i do "concealer", ale przecież to nie to samo.. Nic, muszę to jeszcze rozkminić :D
Co do samego korektora, spodziewałam się troszkę innego fioletu, szczerze mówiąc. Ten jest taki jakiś wyprany. Taka mocno rozbielona przyszarzała lawenda z widocznymi w sztucznym świetle malutkimi błyskotkami (niewielkie, to niewielkie, ale jednak są).
Zakupiłam go w celu używania jako bazy ochładzającej pod te róże, które mają skłonność do ocieplania się na moim policzku. Na zamiarze się skonczyło, bo leży u mnie już ho ho ho i jeszcze trochę, ale za leniwa jestem chyba na to, by przeprowadzić dogłębne testy i badania, jak się w tej roli spisuje. No i niech sobie jeszcze poleży. Dobrze, że proszki się nie psują :)

Everyday Minerals - Bisque Color Corrector
(kategoria Spot On)
Taka sobie leciutka brzoskwinka z leciutko różowymi tonami. No dobra, kolorek nawet sympatyczny, ale jak ja mam to niby pod oczy położyć? Raz spróbowałam i na więcej prób zabrakło mi odwagi. Przy mojej żółtawej cerze z pasującymi do niej oliwkowymi podkładami, taka mieszanka absolutnie się nie sprawdza. Wyglądałam, jakbym kilka godzin ryczała, uczulenia dostała pod oczami, albo jakaś inna tragedia mnie spotkała.. Masakra. Za to jako róż, albo coś do lekkiego konturowania twarzy, to nawet owszem, owszem. Choć te różowawe tony to mogli sobie w nim darować.

Everyday Minerals - Aussie Perk Me Up Concealer
(kategoria Anti-clockwise)
Mieszanka Sunlighta i Pearl Beige (ten opiszę, jak do mnie wróci)
Wg mnie jest to jasny brzoskwiniowy odcień z żóltymi i różowymi tonami jednocześnie. Zdecydowanie perłowy i świetny jako rozświetlacz pod łuk. U mnie zamiast odmładzać spojrzenie dzięki rozświetlającym drobinkom, to niemiłosiernie podkreśla najdrobniejsze nawet zmarszczki. Już pomijam fakt, że odcień zbyt jasny jak dla mnie... Ale lubię go, bo często używam własnie pod łuk albo jako jasny perłowy cień na całą powiekę.


piątek, 26 czerwca 2009


Blog mineralny, czy nie, nie mogę pominąć milczeniem śmierci Michael'a.
Mając naście lat, zanim poszłam w nieco innym kierunku muzycznych zainteresowań, to własnie jego utworów słuchałam najczęściej. "Earth song" czy "Will you be there"...
I choć jego styl życia i pogrążenie się w świecie swoich fobii wzbudzały zawsze wiele kontrowersji, nigdy nie utożsamiałam ich z jego muzyką. Dla mnie Michael był i będzie jednym z najbardziej utalentowanych artystów naszych czasów, niezależnie od wyborów i decyzji, które zdeterminowały jego życie.
Mam nadzieję, że tam, gdzie się udał, odnajdzie w końcu spokój.
I pewna jestem, że nie tylko ja nie zapomnę, ile radości sprawił swoją muzyką...

"Every day create your history
Every page you turn you're writing your legacy.."
(Michael Jackson "History")

Wrrrr

ale jestem wściekła, zła, wkurzona, wk... !!

Wzięłam się za robienie fotek moich cieni, poodkręcałam słoiczki, ustawiłam sobie wszystkie na desce (półka wyjęta z szafki) i pomyślałam, że przeniosę to blizej okna, zeby jeszcze na swiatło dzienne się załapać..
Jak niosłam, to zahaczyłam półką o wystający blat i wszystko poleciało mi na dywan
Zsunęlo się gładko i jak chciałam połapać, to narobilam jeszcze wiekszego bigosu, bo całość mi poleciała...
Straciłam wszystkie cienie Lumiere i Coastal Scents i parę innych
Jestem załamana !
cholera jasna, ja wiem, ze to tylko cienie, ale z 50 słoiczków poszło się...

Moja kolekcja cieni mineralnych

Zastanawiałam się jakiś czas temu, czy robić swatche moich cieni, ale doszłam do wniosku, że to zadanie mnie chyba przerośnie, więc odpuściłam. Jednak na prośbę Agusi spróbuję się go podjąć, aczkolwiek uprzedzam, iż pewnie uporządkowanie tego wszystkiego potrwa kilka dni.
No to zaczynamy. Na pierwszy ogień poszedł cień, którego nie mogę rozgryźć, czyli;

Coastal Scents - Auburn Dust
Niesamowicie oryginalny odcień, w zależności od padającego światła mieniący się zarówno burgundowymi, kasztanowymi, miedzianymi, purpurowymi, śliwkowymi tonami. Mówiąc prościej, jest do odcień głębokiej śliwki zmieszanej z odcieniem lekko zleżałych już kasztanów, który po roztarciu ujawnia też delikatne miedziane refleksy oraz czerwonawe tony. Piękny cień, idealny do jesiennego makijażu, aczkolwiek jak większość, które posiadają czerwono-fioletowe tony, potrafi nadać oczom zmęczony wygląd. Spróbuję niebawem wstawić oko w nim :)
Silk Naturals - Olive You
Po prostu oliwka ze złotymi refleksami i lekkim khaki. Śliczny cień z perłowym, satynowym wykończeniem.

Blusche - Lime
Odcień żywej jasnej zieleni, po roztarciu ujawnia złotą limonkę. Bardzo wakacyjny i gdyby nie jego fatalna jakość, to byłby moją ulubioną zielenią do letnich makijaży

Tyle na teraz. Lecę trochę popracować. Tak dla odmiany :D
18:11
Kolejna porcja. Na razie same zdjęcia, opisy będą później

Beautiful Girl Minerals - Twilight
Bardzo fajny neutralny cień. Mimo drobinek, które posiada, spokojnie może być stosowany na dzień, bo w świetle dziennym nie są one nachalne i błyskające po oczach, tylko raczej delikatnie rozświetlające. Moje ulubione zastosowanie tego cienia, to szybki make up - położenie go na całą powiekę, w zewnętrzny kącik trochę ciemniejszego i gotowe. Równie dobrze się spisuje pod łuk brwiowy - jasny beż z lekkim drobinkami i z bardzo subtelnym złotawym wykończeniem.


Blusche - Aruban
on jest po prostu brzydki :D No ja nie wiem, ale takie coś, jakby ktoś nie mając żadnego pomysłu wrzucił do jednego worka trochę miedzi, fioletu, burgundu, dosypał odrobinę brzoskwini, kasztana, zamieszał i chciał wmówić nam, że tak ma być :) Nie, zdecydowanie jestem na nie dla tego odcienia ...


Blusche - Apricot
w opakowaniu wygląda na delikatny morelkowy odcień. Natomiast po roztarciu wychodzi niego złoto. Po prostu złoto z lekką domieszką brzoskwini. Dość ciekawy odcień.

Blusche - Chameleon
ech, Blusche musi się jeszcze trochę nauczyć o tworzeniu pryzmatycznych cieni. Chcieli dobrze i oryginalnie, wyszło jak wyszło. Może gdybym nie miała styczności z podobnymi z Pure Luxe czy Lumiere, lub Coastal Scents, to by mnie zachwyciła trójwymiarowość tego odcienia. Niestety, zbyt wybredna jestem, by coś takiego mnie przekonało. Ciemna brązowa baza i powrzucane drobinki srebrno turkusowe to nie wszystko. Zamiast pięknego opalizującego efektu mamy takie sobie dziwadełko...


Blusche - Old Rose

Moim zdaniem jeden z bardziej udanych odcieni z Blusche. Taki ciepła beżowa brzoskwinka z morelowymi i lekko różowymi tonami. Po nałożeniu jeszcze ładniejszy, bo wychodzi lekko pryzmatyczny efekt. Baza niby jednolita, ale mieni się fajną brzoskwinią pod odpowiednim kątem. Ciekawy.


Blusche - Oriental

wg opisu - delikatny czerwonawy beż z perłą. Że co proszę?! Jaki beż? Toż to piękny odcień ciepłego złota z lekką domieszką pomarańczy. Nazwa trafiona, gorzej z opisem. Widzę go w makijazu właśnie orientalnym, w towarzystwie głębokiej czerni. Bogactwo złota i mocna kohlowa czerń. Szkoda, że ja do orientalnych klimatów pasuję równie dobrze, jak do zakonu :D

Earthen Glow Minerals- Princess Pink
Szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś innego. Czegoś, co bardziej przypomina PINK.
Ok, kolor sam w sobie całkiem sympatyczny.Łatwo się rozprowadza, z trwałością (oczywiście na bazie) nieźle, z tym, że zabrakło w nim tego oczekiwanego różu. Wg mnie jest to bardzo jasny beżowo- brzoskwiniowy odcień z domieszką różowego. Nazwa zdecydowanie myląca, aczkolwiek cień sam w sobie bardzo fajny - zwłaszcza pod łuk, albo w wewnętrzny kącik.
Lubię go i nawet się zastanawiam nad kupnem większego pudełeczka. Tylko po kiego czorta nazwali go "princess pink"?

Everyday Minerals - Greeting Card

To jest dopiero oryginał. Niby zwykły fiołkowo- lawendowy cień. Niby ładny. Ale tak trudny w noszeniu, że nie mogę się do niego przekonać. Nie wiem, czy ten totalny mat mnie w nim tak irytuje, czy taka bezpłciowość i płaskość, ale faktem jest, że nie używam go zbyt często. Na żywo wygląda jeszcze w miarę. Natomiast na fotce oka nim umalowanego, ujawnia swoje najgorsze cechy - tani wygląd, podkreślenie najdrobniejszych niedoskonałości w nałożeniu, podkreślanie zmęczenia itd. Muszę go spróbować okiełznać, bo kolorek miły. Czysty jasny fiolet.


Everyday Minerals - Cotton Tale

Kolejny z tej limitowanej serii (razem z Greeting Card)

Też kompletnie matowy. Bardzo fajny jasnopopielaty odcień. I gdyby nie brak matowego towarzystwa dla niego (czyli stalowej szarości i głębokiej matowej czerni), pewnie już bym skombinowała jakiś makijaż z nim w roli głownej. Ale u mnie większość cieni jest perlowa lub błyszcząca mocniej, to na razie leży i czeka na testy.


Joppa - Kayla

Śliczny odcień pod łuk. Naprawdę go lubię i nie wiem, czemu ciągle o nim zapominam :) Bardzo fajnie rozświetla. Kremowo- beżowy z drobinkami. Naprawdę ładny. Ale widocznie czegoś mu brakuje, bo ciągle na dnie szuflady spoczywa:)



czwartek, 25 czerwca 2009

Blog w kompletnej rozsypce, bo zachciało mi się zmian i ulepszeń, a kto by myślał o kopii zapasowej, zwłaszcza jak się korzysta z nie swojego komputera? Na pewno nie ja :( Tak więc sorry za chwilowy bałagan tutaj- wieczorkiem spróbuję to uporządkować, albo przynajmniej przywrócić poprzednią wersję (na domowym dysku powinnam mieć kopię).
25:55
Przywrócone w miarę. Ale i tak szatę graficzną niebawem zmienię :D

środa, 24 czerwca 2009

Mineralne róże i rozświetlacze inne niż EDM

Tak jak obiecałam, dzisiaj ciąg dalszy róży i rozświetlaczy z mojej kolekcji. Trochę zajmie mi umieszczenie tutaj wszystkich swatchy i opisów- myślę, że wieczorem ten post będzie kompletny :)

Lumiere - Hibiscus
chłodny zgaszony róż wpadający w delikatne fioletowe tony. Posiada drobinki, ale dość subtelne i raczej rozświetlające całość niż widoczne same w sobie.

Lumiere - Bordeaux
naprawdę przepiękny odcień czerwonego wina, jasnego burgundu z wiśniowymi i malinowymi akcentami. Błyszczący ale bez brokatowych świecidełek


Lumiere - Sundew
Gdy zaczynałam moją przygodę z kosmetykami mineralnymi, ten rozświetlacz podbił od razu moje serce i przez dłuższy czas był moim ulubionym. Jednak, gdy moja kolekcja podobnych odcieni znacznie się powiększyła, o Sundew zapomniałam. Ładny, jasno złoty odcień, bez wielkich drobinek. Dość subtelny i stonowany.


Lumiere - Moonberry
baaardzo dziwny odcień, ale go lubię :) Na stronie Lumiere opisany jako zmysłowa śliwka z delikatnym różowym blaskiem:D
No cóż, jak dla mnie tej zmysłowej śliwki w nim nie za dużo, za to rzeczywiście, różowego blasku dopatrzeć się można. Wg mnie to odcień chłodnego ciemnego brązu ze śliwkowym wykończeniem. O ile na początku rzeczywiście śliwka jest widoczna, to po jakimś czasie zostaje tylko brąz. I to taki, który potrafi brudnawo wyglądać i dać nieco zmęczony look. Ale tylko czasami i jeszcze nie odkryłam, od czego to zalezy :)


Joppa - Crazy in Love
no co za paskudny odcień do uchwycenia na zdjęciu. Na każdej fotce wychodził mi inaczej. I najciekawsze jest to, że inaczej też wygląda w proszku, a inaczej po roztarciu, a po jeszcze dokładniejszym roztarciu zmienia się już całkiem :) Do rzeczy - odcień ciemnej, ciepłej czerwieni wpadającej w ceglastość dość silnie. Mnóstwo złotych drobinek. Ciepły odcień i z gatunku tych, co to sobie piękne poliki jak u pani z bazaru (bez obrazy) można zrobić jeżeli nałożymy ciut więcej niż odrobinę. Ale jak już popracujemy nad porządnym roztarciem go, to efekt piękny.


Earthen Glow Minerals - Berries & Cream
Klasyczny "Baby Pink" :) Tak słodki, że aż do przesady. Delikatny pastelowy chłodny róż z mnóstwem drobinek. Idealny ożywiacz dla jasnych karnacji. Czasem aż żałuję, że u mnie praktycznie niewidoczny, bo to naprawdę uroczy odcień jasnego różu.


Earthen Glow Minerals - Corals Copper
właściwie tytuł mówi wszystko i tym razem doskonale oddaje to, czym jest ten róż. Koralowo- miedziany odcień z różowym blaskiem. Fajny odcień, ale jak dla mnie tylko na swatchach, bo na twarzy wyłazi cegiełka :( A szkoda, bo całkiem sympatycznie wygląda.


Earthen Glow Minerals - Candle Glow
jeden z moich ulubionych rozświetlaczy. Delikatny brzoskwiniowy odcień ze złotymi tonami.
Bardzo naturalny, a jednocześnie efektowny - zostawia ciepłą poświatę na policzku, u mnie nie nadając właściwie wyraźnego koloru, ale przy jaśniejszych cerach będzie widoczna delikatna brzoskwinka.


Earthen Glow Minerals - Belize Glow
Przepiękny rozświetlacz- odcień ciepłego jasnego beżu z delikatnymi złotymi tonami. Bardzo uniwersalny ocień. Mniej brzoskwiniowy niż Candle.


Earthen Glow Minerals - Monte Carlo
Rozświetlacz, który w opakowaniu wygląda na złotą brzoskwinię, natomiast u mnie na skórze zmienia się w czyste jasne złoto. Daje piękny złotawy glow.


Earthen Glow Minerals - Early Sunrise
rozświetlacz z gatunku tych subtelniejszych. Klasyczne jasne złoto, mniej żółty niż Monte Carlo i bez brzoskwiniowych tonów jak pozostałe, które opisałam z EGM


Blushe- Radiant Illuminizer
klasyczny chłodny beż z drobinkami. Wyraźne różowawe tony, przy niektórym oświetleniu wpadające nawet w sinawo- fioletowe. Niestety, u mnie trwałość woła o pomstę do nieba - po godzinie praktycznie brak po nim śladu.


Blusche - Amaretto Illuminizer
klasyczny kurczak bez większego wdzięku ani uroku. Ot, taki blady żółtek, co to nie tylko nie rozświetla jakoś specjalnie, nie dodaje blasku, ale w dodatku praktycznie niewidoczny na twarzy i trzeba się mocniej pędzlem namachać, żeby było widać efekt. A wtedy o żółtą smugę nietrudno. Kojarzy mi się z podkładem Fawn z EDM- jakby do niego wrzucić kilka błyszczących drobinek, to efekt pewnie byłby taki sam :) Z tym, że podkład EDM trwa znacznie dłużej niż ślad po tym rozswietlaczu na skórze.


Busche- Petal
Klasyczny "nude look blush". Idealny do dziennego, stonowanego makijażu. Właściwie nie umiem powiedzieć, co mnie w nim drażni. Chyba to, ze jest taki bezpłciowy jakiś. Ani ładny, ani brzydki. Typowy matowy (naprawdę matowy, bo ja drobinek najmniejszych się nawet w nim dopatrzeć nie mogę ) róż w kolorze jasnokoralowym.


Silk Naturals - Forbidden
Róż w odcieniu intensywnej jabłkowej czerwieni z mnóstwem złotawych drobinek. Zachwycający ! Co prawda to dość trudny kolor, bo łatwo z nim przecholować, ale efekt, jaki daje jest warty starania. Trwa cały dzień w niezmienionym odcieniu- nie odciepla się, nie blaknie.


Beautiful Girl Minerals - Diva Glow
Prawdziwa diva :) Długo przeleżał u mnie, zanim odkryłam, że to przepiękny rozświetlacz do zadań specjalnych. Na pewno nie do pracy w biurze, ale na wszelkie imprezowe okazje- jak najbardziej. Mnóstwo srerbnych drobinek zatopionych w liliowej bazie.


Buff'd - Whisper
klasyczny rozświetlacz bez żadnych fajerwerków. Biała baza ze srebrnymi drobinkami. Dość jednolity, bez większych kawałków brokatu.


Buff'd - Illuminating Dust Bliss
rozświetlacz w kolorze brzoskwiniowym z bardzo delikatnymi różowymi tonami. Po prostu :) Nic dodać, nic ująć.


Lumiere vs EDM

Na prośbę jednej z wizażanek dzisiaj Lumiere. Niestety, większość próbek już poszła w inne ręce, a że znalazłam swój odcień z Lumiere (Lt Medium Golden VV oraz Light Medium Warm) i mam duże pudło, to nowych zakupów nie planuję.
Tak więc zrobiłam swatche ze wszystkich posiadanych przeze mnie odcieni Lumiere. Więcej nie mam i mieć nie będę, bo testy przekonały mnie, że więcej odcieni dla mnie nie ma :)


Od siebie mogę dodać jedynie, że kategoria Beige z Lumiere we wszystkich testowanych przeze mnie odcieniach łapie wyraźne pomarańczowe tony, natomiast Neutral przybiera szarawy odcień, co przy goldenowych cerach nadaje jej chorego wyglądu.
Formuła Luminesse za to we wszystkich odcieniach, jakie miałam, wypadała najciemniej.

wtorek, 23 czerwca 2009

Ciasto czekoladowe z kiwi :)

Inspiracją do mojego dzisiejszego makijażu było przepyszne ciasto czekoladowe z kiwi, jakie przyniosła mi wczoraj koleżanka. Mniam :) Szkoda tylko, że zanim wpadłam na pomysł, żeby go sfotografować, to żeśmy go wrąbały, ale nic straconego. Na pewno ciasto to pojawi się u mnie w domu niebawem. Dzisiaj sam makijaż, bez ciasta :)



Kosmetyki:
Twarz
- primer Earthen Glow Minerals -Prime & Finish Lightly Tinted
- podkład Everyday Minerals Winged Butter O glo
- róż (właściwie to rozświetlacz, ale użyłam go jako różu) Candle Glow Earthen Glow Minerals
- rozświetlacz Everyday Minerals Wet Sand



Oczy :
- baza Lumene pod cienie
- cień Blusche Lime
- cień Blusche Avocado
- cień Lumiere Prismatic Gold (pod łuk)
- cień Lumiere Glimmer Green
- cień Lumiere Malachite
- cień Lumiere Expresso
- tusz Max Factor False Lash Effect
Brwi
- Everyday Minerals Medium Brown plus Silver Grey
Usta
- Błyszczyk Sally Hansen Mineral Lip Treatment Shade#2 plus odrobina Candle Glow