środa, 21 kwietnia 2010

Boję się.. :)

Chyba jeszcze nigdy tak się nie obawiałam zamieszczenia posta, jak tym razem. Ale skoro przymierzam się do opisania mojej pielęgnacji (dostaję sporo maili z prośbą o opisanie jej), to postanowiłam pokazać się całkowicie bez makijażu. I tym samym obnażyć się bezlitośnie :) Ale może dzięki temu znikną komentarze dotyczące mojej (!!!) urody i niezłej cery... Owszem, miło jest czytać, że się fajnie wygląda, ale prawda niestety jest nieco inna. Tak więc - oto ja- całkowicie bez najmniejszego nawet śladu makijażu. Jedynie moja 32-letnia twarz :D Zdjęcie zrobione rano, po umyciu twarzy i nałożeniu kremu. Drugie zdjęcie - podkład mineralny LaurEss (tak! moja cera w końcu zaczyna się z nim dogadywać), odrobina różu EDM, rozświetlacz, puder Silk Naturals, cień i tusz :)



Lista kosmetyków użyta do makijażu:
- podkład LaurEss Radiant Gold Elemental
- jako puder Tempt Tryst Tinted Perfecting Powder Silk Naturals
- róż Everyday Minerals Back to School
- oczy - cień Everyday Minerals Autumn Afternoon plus Sea Horse
- tusz Coastal Scents
- żelowy liner MAD Chocolate Mousse
- brwi - mieszanka Everyday Minerals
- błyszczyk LaurEss Intoxicating

Jeszcze kilka tygodni temu nie odważyłabym się wstawić zdjęcia mojej cery bez makijażu. Obecnie, mimo iż do ideału wciąż daleko, to moja cera wygląda znacznie lepiej - chyba w końcu, po latach testów i niezliczonych próbach pielęgnacyjnych, znalazłam dla niej odpowiednie produkty. Jakie? O tym wieczorem :)


___________________________________________

Kochane, dziękuję Wam ogromnie za wszystkie miłe komentarze (zarówno te na blogu jak i na wątku)
Posądzenie o użycie photoshopa na pierwszym zdjęciu to dla mnie najmilszy komplement chyba :D

W takim razie moja pielęgnacja (zaraz po przydługim wstępie ;) )...
dopisano :
właśnie przeczytałam to, co napisałam i ... nie wiem, czy to opublikować :D Brzmi jak pamiętnik desperatki :D Trudno... Desperację przerobiłam, więc właściwie brzmi prawidłowo :)

Odkąd pamiętam, zawsze miałam problemy z cerą. Najróżniejsze stosowane przeze mnie kosmetyki i preparaty, zarówno te drogeryjne z wyższej i średniej półki, jak i apteczne specyfiki nie przynosiły żadnych rezultatów. Gdy okazało się, że szkodzą mi propylene glycol, butylene glycol oraz gliceryna i jej pochodne, niemalże się załamałam, bo pokażcie mi kosmetyk, który ich w swoim składzie nie zawiera. Kwasy najrozmaitsze, maści, kremy przepisywane przez dermatologów, kosmetyki - tzw. luksusowe typu Guerlain, a nawet kuracje antybiotykowe, wszystko lądowało albo w koszu albo u koleżanek lub bliskich... A ja dalej walczyłam z wypryskami, przebarwieniami po nich, przetłuszczającą się skórą jednego dnia i łuszczącą suchymi płatami następnego. Byłam pewna, że do końca życia skazana będę na wodę i testowanie coraz to nowych kosmetyków, które wyrządzały mi więcej szkody niż pożytku.

Uwaga - szokujące zdjęcie poniżej :)

Tak wyglądałam jakieś 3 lata temu używając kosmetyków aptecznych (Vichy, La Roche, Iwostin) i drogeryjnych z wyższej i niższej półki (Guearlain, Lancome oraz L'oreal)
Zdjęcia kiepskiej jakości, bo odnalezione na dysku i pstrykane zupełnie nie na potrzeby pokazywania komukolwiek. Na zdjęciu w makijażu (!) mam najprawdopodobniej podkład albo Vichy Dermablend (gęsta pasta, mega ciężka i kryjąca, której wtedy używałam), albo Revlon Colorstay bądź Estee Lauder Doublewear... Oczywiście to tylko przypuszczenia, bo nie mam tak naprawdę możliwości sprawdzenia tego, ale te 3 podkłady dość długo były przeze mnie kupowane (choć kompletnie dziś nie rozumiem, dlaczego?)



Zdjęcie poniżej - zrobione przed chwilą (podkład - Lucy Minerals Golden Medium - jak widać nieco zbyt brzoskwiniowe tony z niego mi wyłażą). Na zdjęciu bez makijażu - skóra rano zaczerwieniona jeszcze, bo po rolkowaniu i kłuciu wieczornym :D


Ba, durnych filtrów nawet stosować nie mogę . Nie jestem w stanie zliczyć, ile z nich przetestowałam. Po każdym dokładnie taki sam efekt - bolące, czerwone, podskórne gule, które nie chciały wyjść na wierzch i się zagoić, tylko potrafiły tygodniami siedzieć na moim czole czy brodzie i nic sobie nie robić z moich prób pozbycia się ich. Każde podejście do filtrów kończyło się dokładnie w ten sam sposób.
W końcu doszłam do wniosku, że przecież filtry mają pomagać mojej skórze, a nie jej szkodzić. Skoro moja cera ich nie chce i się buntuje, to na siłę uszczęśliwiać jej nie będę. Więc oficjalnie przyznaję się, co pewnie wywoła gest ---> u większości - nie używam filtrów! Tak, doszłam do wniosku, że wolę mieć przebarwienia i zmarszczki za 10-15 lat niż skórę z czerwonymi gulami przez najbliższe 15 lat...

Oczywiście, przyszedł i na mnie czas na przygodę z naturalną pielęgnacją. Nieco mądrzejsza i bardziej już znająca upodobania własnej skóry, wsiąkłam na dłuższy czas w temat hydrolatów, olejów, proszków, ekstraktów. Przez jakiś czas było nawet nieźle. Lodówka zapełniona buteleczkami najrozmaitszymi tylko po to, by przekonać się, że większość olei mnie jednak zapycha (z wyjątkiem ryżowego), hity takie jak frakcja sojowa powodują pogorszenie stanu mojej cery, nawilżać nie mam się czym, bo nawet tak bezpieczne, wydawałoby się, produkty jak 1% roślinny kwas hialuronowy mojej skórze szkodzą...
Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego mam tak dziwną skórę, bo większość produktów, które wypróbowałam, przeznaczone są właśnie dla cer problemowych, ze skłonnością do trądziku, rozszerzonych porów, zaskórników...
Z przygody z naturalną pielęgnacją zostało mi jednak kilka produktów, które wspominam bardzo miło, ale obecnie jednak do nich już nie wrócę, gdyż przez najbliższe kilka miesięcy mam zamiar trzymać się stałego planu pielęgnacji bez wprowadzania żadnych eksperymentów.
Lista produktów, które lubiłam/lubię:
- Hydrolaty. Z nich do tej pory nie zrezygnowałam. Hydrolat z kocanki, z głogu i oczarowy to stałe punkty mojej pielęgnacji. Próby zastąpienia ich świeżo parzonymi naparami z suszonych ziół u mnie się niestety nie przyjęły - za leniwa jestem na to, by codziennie rano parzyć nową porcję :D Unikać za to zawsze już chyba będę hydrolatu z róży. Moja skóra reaguje różnie czasem, ale tego, co się z nią działo po hydrolacie z róży (z dwóch różnych miejsc), długo nie zapomnę - skóra wyglądała jak poparzona. To nie był łagodny burak, który po kilku minutach znikał. Boląca, piekąca żywym ogniem i wrażliwa na każdy późniejszy dotyk. Nigdy więcej.
- macerat nagietkowy do demakijażu. Mimo iż ciężko mi było się przestawić po żelach do mycia twarzy do tej formy zmywania makijażu, to jednak moja skóra macerat nagietkowy bardzo lubiła. Tłusty, ale doskonale usuwający zanieczyszczenia skóry, tusz, podkład, wszystko. I skóra miękka, gładka i nie reagująca zapychaniem (w przeciwieństwie do gotowych olejków myjących z BU - nie twierdzę, że są złe, bo bardzo sympatycznie mi się ich używało, do czasu, gdy pojawiły się gule...). Używałam go albo nasączając wacik maceratem i delikatnie usuwając makijaż tak jak przy mleczku do demakijażu (wersja mało ekonomiczna), albo nanosząc macerat na twarz, lekko masując i lekko usuwając zanieczyszczenia czystym, miękkim, małym ręczniczkiem (wersja bałaganiarska i mało estetyczna)
- żel do zmywania twarzy na bazie oleju z cromollientem. Zaczęłam go robić, gdy miałam dość demakijażu bez użycia wody. Również wspominam bardzo miło (cromollient zmieszany z olejem konopnym i kroplą śliwkowego dla bardziej sympatycznego zapachu)
- żel hialuronowy w proszku do samodzielnego przygotowania. Absolutny niezbędnik w mojej pielęgnacji przez bardzo, bardzo długi czas. Dodawany do wszystkiego - do maseczek, kremów, olejów, odżywek do włosów, balsamów. Obecnie kompletnie zbędny :)
- glinki różnego rodzaju jako maseczki. Lubiłam, chętnie kiedyś wrócę :)
- naturalny balsam copaiba z Mazideł. Długo używany punktowo na wypryski różnego rodzaju, a w przypadkach gwałtownego pogorszenia stanu skóry- rozcieńczony, również na całą twarz. Goił, łagodził, przyspieszał znikanie problemów skórnych.
- kwas migdałowy - stosowany bardzo długo (prawie rok). Początkowo byłam nim zachwycona, ponieważ nie wywoływał żadnego podrażnienia, żadnego widocznego łuszczenia, nie wymagał stosowania filtrów, a jednocześnie efekty były dość zauważalne - rozjaśniona, gładsza skóra, delikatnie zwężone pory. Po jakimś czasie jednak moja skóra chyba na niego się uodporniła i przyzwyczaiła i przestałam widzieć jakiekolwiek efekty jego stosowania.
- inne, które lubiłam, ale głównie dlatego, że mi nie szkodziły i coś tam (w niewielkim stopniu) robiły - ekstrakt z lukrecji, algi-bioferment, popiół wulkaniczny, mother of pearl...

Tak było jeszcze do niedawna...
W naturalnej pielęgnacji nie znalazłam jednak nic dla siebie, co by zatrzymało mnie na dłużej i wypełniło lukę w dziale "krem do twarzy na dzień i na noc o działaniu: łagodzącym podrażnienia, niezapychającym, nawilżającym, przeciwzmarszczkowym, rozjaśniającym...".
Dlatego też, gdy zaobserwowałam, że moja skóra wręcz domaga się nieco bardziej radykalnych środków, przyszedł czas na kolejne testy...

Obecna pielęgnacja (jutro :P dziś już nie mam sił, po rozliczeniach zamówień widzę jedynie cyferki na klawiaturze :) )

29 komentarzy:

  1. No Kasiu, dramaturgia pod koniec Ci się udała :) czekam z niecierpliwoscią na listę pielęgnacyjną, choc z grubsza wiem, jak wygląda. A z tym zdjęciem „przed” naprawdę grubo przesadzasz! wyglądasz bardzo ładnie i świeżo :)
    P R A N I E

    OdpowiedzUsuń
  2. Dramaturgia zamierzona całkowicie :D Właściwie to mająca na celu odwrócenie uwagi od zdjęcia :D
    Myślę, że jeden punkt z tej listy mojej Cię dość zaskoczy, bo odkryłam go niedawno i dopiero za którymś podejściem został ze mną na dłużej. A dostałam go od Ciebie :D
    Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  3. już się nie mogę doczekać listy pielęgnacyjnej. Szkoda, ze emu jest z emu, bo bym się na pewno skusiła.

    skórę masz doprowadzoną do perfekcji, gładka, jednolita bez żadnych przebarwień, naczynek i innych paskudztw, nic tylko pokazywać do słoneczka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Ty tak wyglądasz bez makijażu to muszę powiedziec, ze ja w makijazu wyglądam duzo gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cathy ja chciałabym mieć taką cerę jak Ty !
    Jak Ci zazdroszczę...
    Moja broda, to jakaś masakra, a Twoja buźka SUPER!
    pozdrawiam

    moniar83

    OdpowiedzUsuń
  6. No faktycznie masakra ,zero cieni pod oczami,zaczerwienień ,plam itd.Chyba przyśle ci moja fotkę buzki bez makijazu ,albo lepiej nie bo będziesz miała mary nocne.
    Jestes piękna!
    EmilaDz78

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym chciala wygladac "po" tak jak Ty "przed" :)

    pierniczkowa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cathy-jak zobaczylam tytul, to myslalam, ze zaraz znajde cos mega strasznego na dole...A tu zdjecie pieknej kobiety! Mysle o tym zdjeciu bez makijazu, bo z makijazem to na okladce Vouge powinnas sie znalezc.
    Pozdrawiam
    Hodowca pokrzyw

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie i przed i po... a na mnie podkład LaurEss zaczął źle wyglądać :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, bez makijażu wyglądasz równie pięknie!

    Poza tym to niesprawiedliwe, że ja w wieku 20 lat mam wielkie zmarchy w okolicy oczu, a Ty taką gładką buzię!

    Chciałabym tak wyglądać w moim wieku :P a co dopiero za 12 lat.....

    Echhh.... zdołowałaś mnie, idę sobie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cathy, rewelacyjnie wygladasz bez makijazu i nie przesadzam, o nie :) Mlodziutko i swiezo, naprawde ladnie i niejedna dziewczyna chcialaby miec taka cere. I czekam niecierpliwie na obiecana liste. Napewno bede sie nia posilkowac w doborze naturalnych mazidel.

    Contax

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie :)...Wyglądasz prześlicznie. Naprawde :) Też bym chciała teraz - w wieku 21 lat wyglądać jak ty - dobrze że zobaczyłam te fotki, bo jest jakaś szansa że dzięki Tobie za jakiś czas będę się mogła pokazać "światu" i nie będe przypominać mojej babci - ja już mam takie zmarszczki pod oczami ( i jeszcze inne niespodzianki na twarzy :/ ) :) Śliczną masz buźkę :)
    Nie mogę się już doczekać tej :magicznej listy" :P
    alioke :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cathy... Ty naprawdę masz śliczną cerę! Gdybym nie wiedziała, że na pierwszym zdj jesteś bez podkładu, to bym nie uwierzyła... naprawdę cera godna pozazdroszczenia! Ja mam 23 lata i cerę dużo gorszą :( A Ty? Jestem pod wrażeniem! :)

    lukrecja222

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak patrzę na to zdjęcie przed, czytam to co o nim napisałaś i zastanawiam się, jakie straszne rzeczy musisz sobie myśleć, kiedy oglądasz zdjęcia "Przed" osób, które NA SERIO mają jakiś problem z cerą... Już nawet nie mówię teraz o sobie, bo doprowadziłam swoją cerę do porządku po MEGAwysypie wywołanym eksperymentami z BU, ale generalnie - błagam Cię! Zero przebarwień, wyprysków, porów widocznych bardziej niż to NORMALNE...

    Znalazłam już swój pielęgnacyjny zestaw idealny (przynajmniej tymczasowo) ale z niecierpliwością wyczekuję opisu Twojej pielęgnacji! :) i chętnie zobaczę więcej make-upów!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Kasiu :-)Takiej cery jaką masz Ty to można tylko pozazdrościc,jest gładka i piękna,zero zmarszczek,cudownie wyglądasz,nie marudź bo nie masz powodów,a w makijazu to już wyglądasz idealnie.Pozdrawiam cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cathy,
    poza peanami na temat Twojej cudownej skóry (a jest co podziwiać i chwalić!!) mam małe - pewnie trudne do odpowiedzenia w paru słowach - pytanie: jak odkryłaś to, że uczulają Cię te składniki? metodą prób i blędów? jak czytam Twoją przeprawę przez wszystkie kosmetyki, drogeryjne i naturalne czuję się jakbym czytała o sobie i swojej skórze, natomiast mi jest ciężko ocenić co mnie uczula i powoduje gule - nie znam się na biochemii aż tak bardzo :(

    Pozdrawiam,
    raus.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh, wiesz jak bardzo mnie pocieszasz :)
    Mam nadzieje że ja też w końcu dorobię się chociaż w połowie tak gładkiej i ładnej skóry jak ty :)
    Jak narazie to zaczynam naturalną pielędnacje...i jestem ciekawa po jakim czasie dojde do wniosku że wiem lepiej co jest lepsze dla mojej skóry niż dermatolodzy (a raczej dermatolożki), które przepisują mi ciągle to samo - a nic nie działa:/. Ale Twój post bardzo mnie pocieszył - a jednak można :)
    Z niecierpliwością czekam aż w końcu napiszesz co teraz stosujesz ( mój portfel tego nie wytrzyma, ale co tam :P ). Jescze raz musze sie zachwycic nad Twoją skórą :)Poprostu ślicznie :)
    alioke

    OdpowiedzUsuń
  18. Cathy,
    wyczekiwałam z wytęsknieniem drugiej części Twojej face story :) Podobnie jak większość przedmówczyń, chciałabym, żeby moja twarz z makijażem wyglądała jak Twoja saute, ale mówi się trudno ;) Miłością późną, ale od pierwszego wejrzenia, pokochałam BU, oswajam minerały (i chyba jestem na najlepszej drodze do uzależnienia, na razie od przeczesywania ofert rozmaitych firm) - łudzę się, że moja twarz to doceni :) Czekam wciąż na opowieść o rolce - i jestem skłonna jej używać, jeśli miałoby się okazać, że np. upora się z porami. Dajesz mi nadzieję :D I satysfakcję, że po 30. można na plus coś zmienić w swoim wyglądzie. To, o czym piszą dwudziestoparolatki jest faktem - widzę buzie na ulicy, widzę cerę studentek - mimo moich narzekań, wyglądam młodziej i zdrowiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapomniałam napisać o makijażu - powinnaś dostać nagrodę za pokazanie, jak należy konturować twarz :) Zupełnie zmieniają Ci się rysy twarzy, rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiu wyglądasz rewalacyjnie bez makijażu. Ile ja bym dała, żeby wyglądać (nawet w makijażu) jak ty BEZ :)Laska jesteś i już.;)

    Pozdrawiam
    silje28

    OdpowiedzUsuń
  21. Powinnaś klapsa w tyłek dostać, za to, że narzekasz na swoją cerę! Tak jak przedmówczynie napisały, wiele marzy o tym, żeby wyglądać PO tak jak Ty PRZED:) Z niecierpliwością czekam na opis Twojej szczegółowej pielęgnacji:)
    Pozdrawiam:)
    Nati_kk

    OdpowiedzUsuń
  22. Masz piękną cerę. Widać ogromną przemianę.

    P.S. Coś czeka na Ciebie na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kasiu nie powinnaś mieć kompleksów, bez makijażu wyglądasz bosssko a makijaż podkreślił tylko Twoją urodę :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Dołączam się do powyższych komentarzy! Też bym wiele dała, żeby tak wyglądać...

    Plurabellle

    OdpowiedzUsuń
  25. Przecież pięknie wygladasz przed nałożeniem makijażu..dużo gozej było za czasów vichy :D to mniej więcej coś takiego jak ja gdy nie poszłam do dermy ;))

    OdpowiedzUsuń
  26. Przepraszam, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć każdej z osobna, ale ...
    OGROMNIE WAM DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA TE PRZESYMPATYCZNE KOMENTARZE I CIEPŁE SŁOWA POD MOIM ADRESEM :* :* :*

    Aż mi się głupio zrobiło i rumienić się chyba zaczęłam, bo komplementów przyjmować się chyba w życiu nie nauczę :)
    Nie mniej jednak - jest to ogromnie miłe :*

    Co do konkretnych pytań zawartych w komentarzach - postaram się na nie odpowiedzieć w tekście o pielęgnacji (tylko wolną chwilkę muszę znaleźć, a z tym u mnie ostatnio bardzo, bardzo kiepsko)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kasiu Bez makijażu... wygladasz CUDOWNIE!! Masz absolutnie kapitalną cerę bez zaczerwień - jak pupa niemowlaka :) Nie pokazałabym się bez makijażu, wyglądam okropnie dlatego z niecierpliwością czekam na opis Twojej pielęgnacji. Wszak jesteś ode mnie tylko o 5 lat starsza więc może skorzystam :) Nie mogę się na Ciebie napatrzeć ahhh....

    OdpowiedzUsuń
  28. Witaj Cathy! Podglądam Twoja stronę, bo przymierzam się na minerały a tutaj masz sporo rad i wskazówek. Dzisiaj widziałam Twój makijaż na Wizażu i coś mnie tknęło tu wejść. Całe szczęście kochana!! Dajesz mi nadzieje i chęci do dalszej wali z moją problemową cerą. Dziękuje za zdjęcia sprzed lat, za swoją historię. Mam nadzieję, że za parę lat moja cera będzie wyglądać jak Twoja. Aż, nie chce mi się wierzyć, że po takich przejściach masz gładziutką, czystą cerę. Czego używałaś, że nie masz teraz blizn? Gdzie przebarwienia? Po drugie co się takiego stało, że nagle przestałaś używać klasycznych podkładów i aptecznych specyfików. Czekam na dalszy ciąg opowieści. Pozdrawiam i przesyłam buziaki! Jagoda83 z Wizaż.pl ;-)

    OdpowiedzUsuń
  29. naprawde ten podklad roswietla ci twarz. Nigdy nie myslalam o zoltym a przekonaly mnie twoje dawne zdjecia z makijazem vs to zdjecie. Podklad Lauress jest moim ulubionym ale nigdy nie myslalam patrzec w kerunku goldow ! zaraz to zrobie, a ty nie zmieniaj podkladu ;)

    OdpowiedzUsuń