poniedziałek, 15 marca 2010

Zakupy...

Dotarły dzisiaj moje dwa zamówienie : z Lure Beauty oraz z Lucy Minerals.
Zdecydowanie bardziej ucieszyło mnie to z Lucy, gdyż wczoraj skończyłam swoją próbkę Creamy Bisque i dzisiaj musiałam na twarz nałożyć EDM, które ostatnio niezbyt dobrze na mnie leży.
Zastanawiam sie, co się dzieje z moim zamówieniem z Silk Naturals - już dawno powinno dotrzeć :(



Szczerze mówiąc, zdziwiłam się faktem, że zamówienie z LureBeauty już do mnie dotarło. 5 dni roboczych to niezły wynik, ale spodziewałam się go dopiero w przyszłym tygodniu najwcześniej. Oczywiście, nie narzekam z tego powodu ani trochę. Szkoda tylko, że nie wszystkie zamówienia docierają tak szybko.

Kilka recenzji :
Zakupy z Lure Beauty
  • Skin Biology Exfol Serum - zamówione z LureBeauty, ale dostępne również w wielu innych miejscach. Cena 11$ za 1 oz (czyli ok. 33 zł za 30 ml). Produkt złuszczający z kwasem salicylowym (2%) do stosowania na noc dla osób z tłustą i mieszaną cerą. Oczywiście jakąkolwiek opinię będę mogła przedstawić dopiero po kilku tygodniach stosowania tego serum, więc w chwili obecnej jedynie wzmianka o zakupie.
  • Skin Biology Super CP Serum (The Skin Remodeling Copper-Peptides Serum). Serum z petydami miedzi. Cena 24,95$ za 1 oz (czyli ok. 75 zł za ok.30 ml). Serum polecane do cery tłustej i mieszanej. Do stosowania na dzień (oczywiście należy pamiętać o niełączeniu go z witaminą C). Ja zamierzam go stosować na noc, z racji tego, że w ciągu dnia używam serum z DMAE i witaminą C z Silk Naturals, a także podkład Lucy Minerals, który ową witaminę w składzie zawiera (choć nadal nie mamy konkretnej odpowiedzi od Annie na temat jej działania i skuteczności)
Wg badań dr L.Pickarta, który od lat prowadzi badania nad peptydydami miedzi mają one działanie :
- przeciwzapalne i antyoksydacyjne
- wpływające korzystnie na zmarszczki (w sensie ich wygładzenia oczywiście), poprawianie jędrności i kondycji skóry
- przyspieszające gojenie się i regenerację naskórka, uszkodzeń skóry

Jak będzie w praktyce - cóż, potestuję kilka tygodni ( o ile nie wystąpi reakcja alergiczna, bo zalecane jest przeprowadzenie testów na niewielkim fragmencie skóry na początek) i zobaczymy :)

Zakupy z Lucy Minerals


  • Original Formuła - Mineral Foundation with Coffeberry and Vitamin C
Pieśni pochwalnych na temat oryginalnej formuły podkładu Lucy Minerals wystarczająco dużo już z mojej strony było, więc teraz tylko krótko i zwięźle.
Po próbkowych testach podkładu nie mogłam się oprzeć zakupie dużego opakowania. Oczywiście wybrałam odcień, który w ciemno wybrałam przy zamówieniu próbkowym, a który okazał się być strzałem w 10-tkę, czyli Creamy Bisque.
Jak już pisałam wcześniej, u mnie ta formuła spisuje się najlepiej bez żadnych primerów, baz (silikonowych bądź proszkowych) i na leciutkim kremie albo serum. Gdy nałożę Monistat, albo choć odrobinę bardziej treściwy krem - cały efekt szlag trafia i podkład po prostu wygląda u mnie źle. Robią się plamy, maska, jest widoczny.
Podobnie przy skórze mocno wysuszonej, łuszczącej się, ze skórkami. U mnie solidne nawilżenie wieczorem (olej emu plus roślinny hialuron i kompleks z kwasem r-liponowym i sylibiną) oraz mikrodermabrazja/peeling załatwiają jednak sprawę:)

Zalety oryginalnej formuły Lucy Minerals (oczywiście na mojej skórze)
  • kompletnie niewidoczna
  • wtapia się idealnie, dopasowując do odcienia skóry
  • kremowa konsystencja, która gładko i miękko się rozprowadza pod skórze
  • nie pozostawia pudrowego wykończenia (co dla mnie akurat jest plusem, ponieważ zawsze do tej pory musiałam podkład spryskiwać hydrolatem, fixem bądź wodą termalną, by pozbyć się tego efektu)
  • doskonale kryje to, co ukryć muszę, nawet przy jednej warstwie
  • nie podkreśla porów, a nawet mam wrażenie, że lekko je optycznie zmniejsza
  • ogromna wydajność (wystarczy naprawdę niewiele proszku na jedną warstwę)
  • brak ważenia się, spływania, wchodzenia w pory, ścierania się
  • trwałość w niezmienionym stanie przez wiele, wiele godzin
  • cena (14$ za pudełko - przy takiej wydajności wystarczy na bardzo długo)
Minusy:
  • łatwość przesadzenia z ilością i zrobienia sobie maski
  • fakt, iż na bardziej treściwych kremach podkład źle wygląda ( jak również wtedy, kiedy posiadamy różnego rodzaju nierówności na skórze)
  • brak konkretnej informacji na temat działania i skuteczności witaminy C zawartej w podkładzie
dopisano 16 marca o 22:01

dostałam od Annie informację odnośnie witaminy C w podkładach Lucy (w wolnej chwili przetłumaczę):

Hi Cathy!
Sorry that it has taken me so long to get back to you. I've been really busy getting out orders! :0)
Here's some information from my supplier about the L- ascorbic acid (Vitamin C) ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Description: Active form of vitamin C as it occurs naturally. Purity 99.4 %, pH 3 (0.5 % solution). White powder, ultrafine, odorless. Easily soluble in water & alcohol.

INCI Name: L-ascorbic acid.

Properties: Potent anti-oxidant (protects skin from oxidative damages e.g. by sun rays), anti-aging effects (improves skin elasticity by enhanced collagen production, avoids hyperpigmentation incl. age spots, anti-inflammatory & soothing effects.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
It is stable in the powdered form unless the powder is exposed to air or sunlight. Also when it is mixed with water it will begin to lose its potency. That's why there are some products (such as Philosophy) available where you mix a small amount of Vitamin C powder with a serum right before you use it.

I decided to use the L -Ascorbic Acid as a companion to the Coffeeberry, because of the synergistic effects of using the two antioxidants together. I use 1% of each and 2% allantoin in my formula. I feel that when it is applied to the skin in its powdered form, it is activated by the moisture in the skin. I think it has really helped the texture of my skin since using it.

The Coffeeberry Forte that I use is over 30 times more concentrated than regular Coffeeberry™ powder. I know that as a stand alone ingredient, Vitamin C needs to be used at a higher percentage in a skin care formula. But in the Mineral Foundation I didn't want to use too high of a percentage and affect the consistency. I think it just complements the Coffeeberry.
I think that since it is such a low percentage of Vitamin C and is buffered by the zinc oxide and allantoin, I can't see that it would hurt to use the regular formula Lucy Minerals with your copper peptide serum, but if you have any worries about it, that is why we have the Lucy Light Foundation available that doesn't have the antioxidants added.
The Vitamin C in my Lucy Minerals may oxidize if you opened up the container and sprinkled the minerals out on a plate and exposed them to the air. But kept in their container, they would have a long shelf life as long as you don't allow any water or moisture to get into the foundation.

I hope this information is helpful.
And please don't worry about your English....it is excellent!
Thanks so much for introducing Lucy Minerals to Poland.

(w dowolnym i szybkim tłumaczeniu:
"Przepraszam, że zajęło mi tyle czasu odpisanie, ale jestem naprawdę zajęta wysyłką zamówień. Oto kilka informacji odnośnie witaminy C od mojego dostawcy:
Tu dane techniczne
Jest stabilna w sproszkowanej formie, chyba że zostanie wystawiona na działanie powietrza bądź promieni słonecznych. Również w przypadku zmieszania z wodą zaczyna tracić swoje właściwości. Dlatego też są dostępne produkty (takie jak Philosophy), w których sproszkowaną formę witaminy C mieszamy z serum tuż przed aplikacją.
Zdecydowałam się użyć witaminy C w towarzystwie
Coffeeberry z powodu efektu sygergicznego tych dwóch antyoksydantów (dla wyjaśnienia ode mnie - chodzi o silniejsze, lepsze działanie składników w połączeniu niż w przypadku samodzielnego zastosowania)
W swojej formule (oryginal) użyłam po 1% każdego z nich plus 2% alantoiny. Czuję, że kiedy aplikuję je na skórę w ich sproszkowanych formach, są one aktywowane przez wilgoć w niej się znajdującą. Myślę, że odkąd ich używam, moja skóra jest w lepszej kondycji.
Coffeeberry Forte, której używam, jest ponad 30 razy bardziej skoncentrowana niż zwykła sproszkowana postać
Coffeeberry™.
Zdaję sobie sprawę, iż witamina C jako składnik działający osobno, powinien być używany w znacznie większym stężeniu w produktach do pielęgnacji skóry. Jednakże w podkładzie mineralnym nie chciałam używać zbyt wysokiego stężenia, by tym samym nie zmieniać konsystencji podkładu. Myślę, iż jej działanie raczej uzupełnia działanie Coffeeberry.
Tak więc myślę, że tak niskie stężenie witaminy C a dodatkowo jej ... (i tu mam problem, bo z chemią zawsze na bakier lekko byłam :) osłabienie (czy też ustabilizowanie) przez tlenek cynku oraz alantoinę w oryginalnej formule podkładu Lucy Minerals, nie powinno kolidować z używaniem serum z peptydami miedzi. Oczywiście, jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości, dostępna jest jest również formuła Light, która pozbawiona jest dodatków w postaci antyoksydantów.
Witamina C w podkładzie Lucy Minerals może oksydować, jeżeli pudełeczko zostanie otwarte, proszek wysypany i wystawiony na działanie powietrza. Jednakże podkład przechowywany w pojemniczku, powinien zachować swoje właściwości tak długo, jak długo nie dostanie się do niego żadna forma wilgoci.
Mam nadzieję, że ta informacje okażą się przydatne.
I nie martw się o swój angielski. Jest doskonały (a ta uwaga to w związku z tym, że zadałam pytania dotyczące składników, ich działania, reakcji zachodzących itd, nie mając pojęcia jak to poprawnie nawet ująć po polsku i bałam się, że gdy przełożę to na angielski, to już nikt nie zrozumie, o co chodziło w moim pytaniu :D )
Dziękuję za przedstawienie marki Lucy Minerals Polsce :) "

(zdjęcia nieco przekłamujące odcienie - jeszcze nie znalazłam w nowym mieszkaniu dobrego miejsca do robienia zdjęć ;) )


  • Róż Healthy - zdecydowanie spodziewałam się czegoś innego. Opisany jako "sprawiający, że wyglądasz, jakbyś zaczerpnęła świeżego powietrza i słońca". No cóż, chyba sporej dawki słońca. Nie testowałam go jeszcze na policzku, ale nie wiem też, czy się na to odważę. Odcień czerwonej palonej cegły z minimalnym połyskiem. Raczej indiańskie barwy niż zdrowy i świeży look. Ale być może zmienię zdanie, gdy nałożę go na skórę


(zdjęcie w świetle dziennym bez lampy)


  • Plum Liner - odcień ciemnego fioletu ze śliwkowymi tonami i widocznymi, ale dość drobnymi różnkolorowymi drobinkami. Po nałożeniu na sucho dość widoczny odcień, z bazą - nieco wyraźniejszy i intensywniejszy.


Reszta - jutro...;)

4 komentarze:

  1. lucy pewnie nie mają sprytnego zamknięcia na siteczko? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano nie mają :( To ten sam typ, co bigi Lumierowe czy EGM-owe, czyli pod nakrętką od razu jest sitko, niczym niezabezpieczone :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoj blog rządzi! Śliniłam się na róż Healthy, bo chciałam wyglądać "zdrowo" ;) Ale z takimi ciemnymi "wypiekami" wygladałabym zdecydowanie niezdrowo ;) (41 stopni jak nic ;)).

    Przyszłyby te moje Lucyny, bo tylko czytam jak się wszyscy zachwycają i czekam, czekam...

    Plura ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu - może szybciej będzie, jak podskoczysz do Zegrza po prostu? :D Pół godzinki i masz Lucy w łapkach :D Chociaż Healthy Ci raczej nie dam :P Bo jeszcze pomyślisz, że chciałam Ci krzywdę zrobić :)

    OdpowiedzUsuń