poniedziałek, 29 marca 2010

Silk Naturals

Dotarło do mnie dzisiaj kolejne zamówienie z Silk Naturals. Teoretycznie nie kupiłam dużo (kilka drobiazgów), ale 56$ gdzieś zniknęło... Może i ja się dopiszę do wątku odwykowego na wizażu (zwłaszcza, że 8 zamówień do mnie leci, a 3 składać będę lada dzień)...

Moje zakupy:



Kolorystyka zdjęcia wyjątkowo przygnębiająca, stąd też róż w napisach:) Nawet woreczek czarny (bardzo lubię te organzowe woreczki, ale ten jest wyjątkowo depresyjny i zdecydowanie mało wiosenny).

Ultimate Luxury Treatment Powder. Cena 13.99$ za 20 gramowy słoiczek. Jaka jest waga samego pudru? Nie mam pojęcia, ponieważ na opakowaniu nie jest ona podana, natomiast na stronie widnieje jedynie informacja, iż są to dwie łyżki.
Nie testowałam go wcześniej, ale jako iż od jakiegoś czasu mam już serdecznie dość kupowania próbek, wzięłam od razu duże pudełko, zwłaszcza iż opinie, z jakimi się spotkałam, brzmiały zachęcająco.
Wg opisu ze strony Silk Naturals - jedwab, perły, róże oraz witamina C. Ulitmate Luxury Powder składa się z najwspanialszych składników od Matki Natury. Początkowo był stworzony jako puder na noc i w tym celu spisuje się świetnie, ale tak naprawdę ja (czyli Karen z SN) zakochałam się w nim i używam go ciągle, głównie jako primer. Jest prawie kompletnie matowy.
Na stronie Silk Naturals, komentarze osób, które go zakupiły brzmią również zachęcająco (głównie mówią o niesamowitej gładkości, jaką daje oraz o poprawie stanu skóry)
Ja zakupiłam go właściwie w celu stosowania i na noc (moja wysuszona skóra ostatnio nie bardzo lubi się z NTBT z EGM), jak i pod podkład mineralny. Czy się spisze? Zobaczymy. Recenzja oczywiście po kilku tygodniach używania :)




Skład: Mica and Magnesium Myrsistate, Pearl Powder, Pure Silk Powder, Zinc Oxide, L-Ascorbly Palmitate, Rose Petals,Allantoin, Silica

Brown Sugar & Vanilla Lip Scrub - cena 4,95$. Na peeling do ust skusiłam się również po recenzjach. Ostatnio testowany przeze mnie scrub do ust z EGM w formie sztyftu nie przypadł mi do gustu (zbyt mała ilość drobinek i zbyt miękkie), więc postanowiłam tym razem wypróbować ten.



Co prawda zapachu spodziewałam się nieco innego (bardziej liczyłam na wanilię niż na brązowy palony cukier, który wyczuwam), ale sam peeling mnie na razie nie rozczarował (już oczywiście przetestowałam :) ) Peeling znajduje się w czarnym, estetycznym słoiczku, do którego dostajemy małą szpatułkę do nabierania porcji kosmetyku (oczywiście i tak ją zaraz gdzieś zgubię). Słoiczek wydaje się być dość niewielkich rozmiarów, ale patrząc na ilość peelingu, jaką zastosowałam na jednorazowe użycie, będzie dość wydajny.


Podczas używania cały czas wyczuwam ten przypalony cukier, wanilia gdzieś w tle. Po kilku minutach masowania usta są wyraźnie gładsze, miękkie, wszelkie suche skórki zniknęły (ale też nie miałam specjalnego problemu z wysuszonymi ustami). Po starciu peelingu na ustach zostaje słodkawa warstwa, którą - jak czytałam w komentarzach, dziewczyny zlizują, ja jednak jakoś nie miałam na to ochoty.
Podsumowując - udany zakup :)

Smooth and Full - Black Label Lip Treatment cena 5,95$. Kolejna pozycja, wokół której chodziłam już jakiś czas. Prawie 20 zł za balsam do ust wydawało mi się ceną nieco wygórowaną, ale doszłam do wniosku, że będę go wrzucać i wyrzucać z koszyka przy każdym zamówieniu, a pewnie i tak go w końcu kupię, więc czemu nie teraz?
Balsam znajduje się w czarnym, dość zgrabnym opakowaniu, charakterystycznym dla produktów do ust z Silk Naturals. Forma wysuwanego bezbarwnego sztyftu również mi odpowiada (nie cierpię tubek), aczkolwiek jest tak niewielkich rozmiarów, że przy mojej skłonności do gubienia takich drobiazgów, pewnie za moment gdzieś mi wsiąknie, choć postaram się go pilnować :)



Czy jestem zadowolona z zakupu? Szczerze mówiąc, sama nie wiem, czego się spodziewałam. Może reakcji w stylu "I love it, I love it, I love it" jak w komentarzach odnośnie tego balsamu? Cóż. Ja bardziej mogę powiedzieć "I like it" :) Bardzo sympatyczny balsam do ust. Porządnie nawilża, nie zostawia klejącej się warstwy, zapach jest bardzo delikatny, z gatunku tych nieprzeszkadzających, praktycznie bezsmakowy. Usta wydają się pełniejsze, czyli efekt "plump" jest, ale raczej nie typu kolagenowego zastrzyku, a raczej delikatnego podkreślenia naturalnego konturu ust.
Nie wiem jeszcze, czy skuszę się na kolejne. Zobaczę, jak spisze się jako balsam do ust na noc i w jakim stanie będą moje usta rano :)

Eye Lash Condtitioning Gel - cena 5,95$ za 4,5 ml opakowanie żelu.
Wszelkiego rodzaju odżywki do rzęs (a głównie do brwi) to coś, co zawsze przyciąga moją uwagę. Moje brwi po latach skrupulatnego wyskubywania przestały rosnąć i mimo usilnych zabiegów, wciąż wyglądają mało ciekawie.



Zakupiłam co prawda nowe serum z EGM do brwi i rzęs, ale wiedziałam, że na paczkę z EGM przyjdzie mi nieco poczekać (po dwóch tygodniach od zakupu nawet nie dostałam jeszcze informacji o wysyłce), więc w międzyczasie postanowiłam przetestować tą odżywkę.
Największym zaskoczeniem jest nie jej wielkość (choć do sporych nie należy), a sam sposób aplikacji. Do tej pory używane przeze mnie preparaty do brwi i rzęs były wyposażone w zwykłą spiralną szczoteczkę. Tu jej nie ma. Mamy za to aplikator z pompką. Co prawda nadal się zastanawiam, jak ja mam nałożyć to na brwi i rzęsy (nakładanie preparatu paluchami jakoś budzi mój sprzeciw), ale podejrzewam, że zaadaptuję do tego celu jakąś starą szczoteczkę po tuszu albo odżywce.
Pompka działa bez zarzutu, wyciśnięcie odrobinki żelu nie sprawia problemu. Nic się nie zacina, nie chlusta po oczach i wszystkim dookoła. To na plus. Na minus (ale podejrzewam, że tylko dla mnie) - zapach. Ja wiem, że taki kosmetyk ładnie pachnieć nie musi. Ale czy musi pachnieć tak nieładnie?
Nic więcej o tym żelu powiedzieć jeszcze nie mogę. Recenzja - po kilku tygodniach stosowania.

Kolejna pozycja zakupowa to
Holy Crow! Instant Wrinkle Remover. Cena stosunkowo niewielka- 5,99$ za 10 gramowy słoiczek.



Wg opisu ze strony Silk Naturals - Holy Crow zawiera specjalny ekstrakt z ziaren sezamowych, który "rozprostowuje" zmarszczki. Kurze łapki, zmarszczki mimiczne znikają w ciągu 5 minut. Jest to dość lekki krem, który należy wsmarować właśnie w te miejsca, poczekać aż wyschnie i nałożyć makijaż. Jest bezpieczny dla oczu, więc można go używać właściwie wszędzie.
Tyle od Karen.



Nie testowałam wcześniej, tylko wzięłam od razu pudełeczko, bo przy 6$ stwierdziłam, że jeżeli się nie sprawdzi, to spróbuję go udoskonalić czymś i zużyję tak czy inaczej do rąk w ostateczności :)

Podsumowując - taki mini lifting na krótko :) W składzie zawiera m.in olej z pestek winogron oraz wspomniane wcześniej hydrolizowane proteiny sezamu (zastosowanie hydrolizowanego sezamu powoduje wypełnienie zmarszczek oraz skóry poprzez jej nawilżenie a także napięcie skóry). Czy działa? Ciężko ocenić. Wklepałam delikatnie pod okiem i nie wiem, czy to kwestia autosugestii czy też nie, ale jakoś lepiej te okolice wyglądają. Skóra wydaje się być wygładzona, nawilżona, leciutko napięta. Na efekt jak po skalpelu oczywiście nie liczyłam, więc potraktuję go najwyżej jako mazidło nawilżające pod oczy.

Cienie do powiek. Cienie w Silk Naturals kosztują 4$ za pudełeczko. Wielkość pełnowymiarowego cienia SN, to mniej więcej wielkość sampla EDM, przy czym pojemniczek SN nie jest wypełniony po brzegi, tak więc kwestia tego, czy ok. 12 zł za taką wielkość to mało, czy dużo, pozostaje dyskusyjna. Ja osobiście zdecydowanie wolę odcienie Silk Naturals za ich kolorystykę, aplikację, niejednoznaczność i przyjemne noszenie.

Po lewej - zdjęcie w świetle dziennym, bez użycia lampy. Po prawej - światło dzienne z lampą.


Tym razem do moich zbiorów dołączyły:

Poly - MAC Parrot Clone. Niesamowity odcień głębokiego, błyszczącego turkusu ze złotymi tonami. Bardzo trudny do uchwycenia. W zależności od kąta padania światła raz jest bardziej niebieski, raz zielony ze złotymi. Nałożony na sucho nie robi wrażenia, daje lekką poświatę niebiesko-turkusowego odcienia, natomiast już na bazie pod cienie jest naprawdę piękny. Co prawda nie mam MAC-owego odpowiednika, żeby go porównać ( fanką MAC-a nigdy nie zostałam, mimo kilku podejść ), ale oceniając sam cień w sobie - zdecydowanie jestem na "TAK".

Swatche na bazie pod cienie:

Pop - kolejny niejednoznaczny odcień. Ciekawa mieszanka chłodnego fioletu, fiołka, lawdendy, bzu, przydymionego różu i złotych refleksów. Przy nakładaniu bez bazy złotawe tony są bardzo widoczne, na bazie - staje się bardziej jednolity, ale nadal pięknie mieniący się kilkoma trudnymi do opisania odcieniami.



Heart Throb - to akurat dość dziwny odcień. Opisany jako szary odcień w słoiczku, zmieniający się w szarą satynową śliwkę z metalicznym blaskiem. Dla mnie jest to mix szarości, srebra, śliwkowych i chłodnych brązowych tonów. Ciekawy, ale dość trudny. Jeszcze nie wiem, czy go polubię czy też nie.



Pixie - odcień, jaki Karen stworzyła jako jej interpretację paletki Channel Garden Party. Nałożony na sucho daje poświatę miętowego lekkiego koloru z błękitem w oddali. Nałożony na bazę zmienia się w naprawdę przepiękny, lekko błyszczący odcień lodów pistacjowych, morskiej piany, delikatnych turkusowych tonów i chłodnego orzeźwiającego sorbetu miętowego. Tak naprawdę tylko pierwsze zdjęcie oddaje odrobinkę jego uroku. Dwa pozostałe niesamowicie go spłaszczają.



Vanilla - właściwie nie umiem powiedzieć, dlaczego tak lubię ten cień. Właściwie lubić go w ogóle nie powinnam :) Zbyt błyszczący by pakować go pod łuk brwiowy, zbyt dużo drobinek, które potrafią się osypać, kolor też nie rzucający na kolana. A jednak... Zakupiłam już drugi jego słoiczek, co jest chyba ewenementem, ponieważ nie przypominam sobie, żebym jakikolwiek cień kupiła ponownie. Vanilla jest jasnym błyszczącym kremowo-złoto-beżowym odcieniem. I właściwie podobnych do niego jest mnóstwo. A jednak to właśnie on najczęściej ląduje na mojej powiece. Pod łukiem, w kąciku, jako baza i towarzysz dla innego odcienia. Naprawdę. Nie umiem określić, co w nim takiego jest, że mimo iż podobny jest do miliona innych, to jednak jest to moje "must have".




11 komentarzy:

  1. A Holy Crow! Instant Wrinkle Remover miałaś już kiedyś? Polecasz?

    Majka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, jak trudno przebrnąć przez te wszytskie nazwy i ulepszacze :) Cathy, proszę doradź mi - Twoje słowo dla mnie cenniejsze niż księdza :D - jaki primer byłby najlepszy dla tłustej cery? Żeby ten EDM Intensive trzymał dłużej i był dłużej matowy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cathy dlaczego,dlaczego przecież ja na odwyku jestem a Poly,Ultimate Luxury i z EDM Lucent Peach,i ten turkusowo-zielony i....
    Uwielbiam Twój blog i chyba powinnam go omijac bo to siedlisko kuszenia
    EmilaDz78

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy nr 2, weź się pofatyguj na forum i poczytaj a potem protestuj, nie ma najlepszego primera dla wszystkich.

    Cathy, a próbowałaś robić peeling zwykłym cukrem? :D

    uwielbiam Twoje notki, cieszą jak nowe paczki z minerałami- mam to samo poczucie satysfakcji i radochy jak podczas rozbebeszania przesyłek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. mmm ten scrub do ust wygląda bardzo zachęcająco :D C zakupy widzę udane, dorodne :)
    P.S Cathy, masz bardzo ładne brwi, wyglądają bardzo ładnie
    Kilianna

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu mam odżywkę do rzęs i jestem bardzo zadowolona, super rzęski teraz mam :) ale kusisz ;) kolejne produkty z SN lecą na wishlistę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to bym z chęcią się dowiedziała jak wygląda Twoja day-to-day pielęgnacja (pewnie zmieniła się od tej na forum co kiedyś pisałyśmy:))

    Ale to jak będziesz mieć czas i najdzie Cie ochota :)

    Foxxxy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale gapa ze mnie, komentarz umieściłam w innym miejscu, więc zamieszczam go jeszcze raz już w miejscu właściwym :. Oto on:
    Jeśli chodzi o żel-odżywkę do rzęs, to używa się jej na powiekę (rzęsy tez można nim maznąć) - stąd ta pompka i brak szczoteczki . Żel całkiem niezły, mam wrażenie, ze wzmocnił mi rzęsy (są jakby grubsze) i może troszkę się wydłużyły (po ok. 2 miesiącach stosowania).
    Sorry za gapiostwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. I jeszcze raz sorry za gapiostwo - tym razem już nie anonimowo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojejku, jak tu się pięknie zrobiło! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak tu wiosennie:D Ślicznie:)

    OdpowiedzUsuń